Dzis mam lepszy humorek to moge blizej przedstawic co u mnie:

2 tyg temu bylam sobie z moim ukochanym w Zakopanem:) Bylo suuuper:) Tyle czasu razem:) Kurcze, chcialabym to powtorzyc:)

1 dnia poszlismy sobie na Giewont, a co :D Jak szalec to szalec:D Pogoda nawet nas za bardzo nie zawodzila, dalo sie chodzic:P

2 dnia siedzielismy na kwaterze, bo lalo, ale za to potem przyszalelismy na Krupowkach z pamiatkami;]

3 dzien Morskie Oko i Czarny Staw... ;) Najfajniejszy byl powrot. Buty me pelne wody :P

4 dzien to nasze swieto :) Spedzilismy wieczorek w karczmie i uczcilismy nasze pol roku:)

A najlepsze jest to, ze przez dwa dni bylismy sami na kwaterze, bo gospodarze musieli pojechac do siebie cos zalatwic, a ze mnie znaja to i zaufali :) Fajnie, mozna bylo odczuc, ze mielismy dom w gorach:D

Cos czuje, ze na Sylwestra znow tam zagoscimy:)

No a po gorach prawie od razu do studium. Daja nam troche popalic. Juz nie przelewki... ;]

A za tydzien studia... Ło Jezu chyba sie boje... I juz nie bede sie widywala z moim Misiackiem tak czesto jak kiedys... :(

No... o jednej sprawie nie mowie, bo mnie boli, ze az do tego musialo dojsc... ;/

Pozdrawiam tych, ktorzy chca byc pozdrowieni :)