Po co się w ogóle rodzimy , i żyjemy ? dążymy do tego wszystkiego ? skoro i tak czeka nas ten sam koniec. śmierć. nie ważne, jakbyś bardzo nie chciał, to i tak Cię dopadnie, prędzej, czy później. życie jest bez sensu. każdy i tak zna Swój koniec. każdy się modli, żeby przyszedł on jak najpóźniej, a najlepiej - wcale. a po śmierci, czeka nas wirowanie nieznanej odchłani bez końca. stamtąd już nie będzie ucieczki.
generalnie, to życie, cały świat jest do kitu. wędrujemy szukają odpowiedzi i sensu, których i tak nigdy nigdzie nie znajdziemy. pozostaje nam tylko nadzieja na lepsze jutro.
a tak na marginesie : każdy jest miły jak coś chce. ale gdy ja potrzebuję czegoś, chociażby jednej, pierdolonej szczerej rozmowy to nagle wszyscy mają mnie w dupie. byłam fajna jak pomagałam, a teraz olewka. teraz, żeby ktoś zwrócił na mnie uwagę muszę się conajmniej pociąć. wtedy przyleci nie jeden " przyjaciel " od siedmiu boleści. ale teraz mam wyjebane. dla każdego będę taka, jaki on dla mnie.
to tak ode mnie.
teraz jest mi wszystko obojętne. mam wszystko w dupie.
to ostatni wpis, zawieszam photobloga.
żegnam.