Na obiad zamiast płatków zjadłam jednak zupę ogórkową, nie wiedziałam, że babcia ją ugotuje. Ogólnie kalorii na dzisiaj coś koło 1000, może trochę mniej, więc tak jak chciałam. Doszłam do wniosku, że nienawidzę tego co mnie otacza. Denerwują mnie ludzie i szkoła. Chciałabym przenieść się do językowej klasy ale czekam na miejsce. Nie cierpię wszystkiego. Martwię się o mamę i ogólnie mam dość.
Edit: Zwymiotowałam zupę. Nie wiem dlaczego. Od rana mnie coś brało, potem było mi niedobrze. Najdziwniejsze jest to, że i tak nie chce mi się po tym jeść. Może grypa żołądkowa? Hmm, jakieś dwa/trzy kg w dół + około dwa dni w domu, kusząca propozycja. Ale z moim szczęściem jednak w to wątpie. Szkoda.