Przyszedł ten czas, gdzie po 16 latach blogowania pora się pożegnać.
Ciężko to wszystko podsumować i streścić, krótko i w miarę sensownie.
Po dziś dzień nie mogę uwierzyć, że pisanie o marzeniach - stało się rzeczywistością.
Stworzenie dorosłości o jakiej marzyłam jako nastolatka.
Aczkolwiek ja chyba nawet nie śmiałabym aż tak marzyć.
Ogromne poczucie spełnienia.
Gdybym miała coś powiedzieć sobie z przeszłości... to powiedziałabym jedno ,,Nie martw się, uda się, nie będziesz niczego żałować".
No jasne, że mam jeszcze marzenia (No bezczelna! :> )
I wiem, że wystarczy odrobina pracy i chęci, być się znowu udało...
Wiem też, że każdy ma inną definicję szczęścia, ale na moją składała się miłość, przyjaźń i zwykła radość.
Poznałam tyle fantastycznych osób, dzięki którym mój każdy dzień jest wypełniony po brzegi radością.
Zawsze myślałam, że ludzie których poznam, szybko znikną, że przecież te wszystkie przyjaźnie to na całe życie nie są, a te w dorosłości to już w ogóle ciężko.
Jakże się myliłam :)
Nie wspomnę już o tym, że mam chyba najcudowniejszego faceta u boku.
Taki jakiego sobie wymarzyłam.
Ten sam.
I wiem, że większość i tak nie wierzy...
ale jakby nie mam zamiaru jakkolwiek tego komukolwiek udowadniać...
ale relacja jaka nas łączy jest aktualnie na takim levelu, który mam wrażenie jest dla wielu związków wprost nieosiągalny.
No wiem, to zabrzmiało jak ,,przechwałki"...
ale przysłuchując się ileż to chorych związków tkwi w jakimś dziwnym toksycznym i wyimaginowanym bagnie, śmiem twierdzić że dzisiejsza miłość to jakiś ciężki etap do zdobycia...
Lekcje, które otrzymałam przez te wszystkie lata nauczyły mnie kilku ważnych rzeczy.
W sumie trzech.
Wierzyć w siebie, nie poddawać się, nie bać się nowych wyzwań.
Gdyby ktoś mi kilka lat temu, powiedział, że moja praca będzie wyglądała totalnie inaczej - nie uwierzyłabym nigdy.
Czy żałuję, że zrezygnowałam z bycia częścią systemu?
Ależ skąd!
Czasami człowiek musi się przekonać na własnej skórze, że nie warto marnować energii na pracę i umiejętności których nikt nie docenia.
To co jeszcze udało mi się zrozumieć to, to że wszystkie złe i dobre rzeczy jakie nas spotykają nie dzieją się bez przyczyny...
Czasem musi się wydarzyć coś złego aby mogły nadejść te dobre dni.
I nawet gdybym mogła cofnąć czas i coś zmienić - to kto wie - może właśnie ta najmniejsza poprawka sprawiłaby, że nigdy bym nie dotarła do tego pięknego punktu życia, w którym aktualnie się znajduję.
Dlatego na przeszłość patrzę łaskawie i z wdzięcznością.
A jak patrzę w przyszłość?
Z nadzieją i uśmiechem.
Otoczona nadal tymi świetnymi ludźmi z tą samą miłością - byle w zdrowiu (bo wiecie po 30stce to już się zaczyna liczyć :P )
Bardzo dziękuję Photoblogowi, że przez te 16 lat miałam możliwość przeprowadzenia sobie samodzielnej terapii, jaką było dla mnie blogowanie.
Dziękuję za zbudowanie tak przepięknych wspomnień, do których mogłam wracać w nostalgicznych chwilach.
Dziękuję, że udało mi się napisać tak dramatyczną, pomieszaną, śmieszną, dziwną - ale koniec końców - piękną historię z happy endem.
Z ogromną łezką w oku
Dziękuję ja
Psychodelicznaerato
Użytkownik psychodelicznaerato
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.