Wiem, że większośc ludzi z mojego miasta ma teraz trudny okres w swoim życiu. Chociaż go nie znałam też jest mi bardzo smutno. Szkoda mi go, jego planów na przyszłość, ludzi którzy go kochają. Nie wiem czy to był przypadek czy też nie i nie wiem o czym myślał w tamtej chwili, ale naprawdę szkoda mi tych ludzi i jego samego.
Niech spoczywa w pokoju [*]
Edit: Właśnie wróciłam z cmentarza. Byłyśmy same, ale potem dołączyło do nas 6 osób. Nie mogłam wytrzymać. Ta ciemność, cisza i pociąganie nosami...