


Rozbity doszczętnie jak odłamki pustej flaszki,
Jak dziecko,czyszczące ściany z fragmentów swej matki.
Tu gdzie życie ziom,to nigdy nie był pop,
Pozytywne myśli już od szczyla zmielone na proch.
Chcesz czułości od rodzica? Ziomek,nie w tych czasach,
Domowe ciepło ogniska od tempa życia przygasa.
Rośnie ciśnienie jak prasa,rośnie najniższa kasta,
Szczęście krzyczy na antenie, na ukrytych pasmach.
Przeżyć jesień i zimę,odłożyć hajs na ferie,
Nowe buty przymierz,bo mama dostała premię.
To,co mnie tworzy,to wieczna pogoń za dniem,
Choć opuściłem nocy przytulny schron.
Tam gdzieś pomiędzy złością,a kochaniem,
Gdy znowu tonę,Ty podajesz mi dłoń.
26/01/2021 20:47:11
24/01/2021 13:59:12
22/01/2021 20:42:03
20/01/2021 20:59:14
18/01/2021 15:55:54
16/01/2021 20:47:31
14/01/2021 20:48:24
12/01/2021 18:48:56
Wszystkie wpisyxtasteoffreedomx
szaremysli
fuckkotekxd
pineska998
severepain
deathlikesilence
upitamarzeniami67673
lesspain
Wszyscy obserwowani