Niby żaden, ale ja i tak stwierdziłam, że nie będzię nad tym rozmyślać, bo po co?
Bardzo pozytywnie jeestem nastawiona do wszystkiego i powoli staję się coraz szczęśliwsza, a to wszystko głównie dlatego, że zaczęłam zlewać na 3/4 spraw i rzeczy, które mnie dotyczą bądź nie.
Taplanie się w przeszłości jest tak gównianym i bezproduktywnym zajęciem, że szkoda gadać. A ja to robię bez przerwy. Teraz będę miała trochę czasu by odizolować się od tego wszystkiego. Pomyśleć i zdecydować co dalej, bo jak na razie to wszystko co dzieję się wokoł psuje mi konstrukcję mózgu (te dwie blad komorki ;p) - myślę bez sensu i wszystko co robię jest bez sensu.
Od nowa. Wiem, że przeszłości się wykasować nie da, ale można się z nią ... pogodzić. Wystarczy pogodzić i przyjąć do wiadomości, że TO BYŁO, a ja sobie z tego robię problemy nie wiadomo jakie. Zacznę być pewną swego i dążyć do czegoś konkretnego. I jak zwykle poradzę sobie z wszystkim sama.
Kurde, po co się teraz tym zajmować skoro na starośc nie będę miałą co robić? xD
o ile dożyję takiego wieku. (;
jak zwykle pełen spontan.