photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 22 PAŹDZIERNIKA 2009

Z pamiętnika W.S.P cz.13/2

Piątek-12 stycznia,godzina 23,45 : Blisko,bliżej,bliziutko,czyli Witamy w Mieście cz.1
Poszliśmy wąską ścieżką i nareszcie wyszliśmy z tego przeklętego lasu.
Ku naszym oczom ukazała się cywilizacja.Ryk silników,tupanie po chodniku,wielkie migające neony reklamujące między innymi moje ulubione chipsy o smaku landrynek z musztardą,totalny szum.
-Haaa!!!Miastooooo!!!-Elevator się bardzo ucieszył.
W sumie ja też.W końcu dotarliśmy gdzieś z kim możemy porozmawiać.
Mimo późnej pory ruch był dosyć duży.
Podeszliśmy do pierwszego lepszego przechodnia spytać gdzie jesteśmy.
-Jesteście w Mieście-odpowiedział nam około 70-letni pan.
-To wiemy,że jesteśmy w mieście...
-No to co się pytacie,skoro wiecie?Chcieliście się ze mnie pośmiać łobuzy jedne!Ja wam dam...
-Nie,nie chcieliśmy-wyskoczył Elevator wymachując rękami-Chcieliśmy się tylko spytać w jakim mieśćie jesteśmy.
-W dużym-odparł staruszek i sobie poszedł.
-Czy wszyscy ludzie tutaj tacy są?
-Nie wiem,spytajmy kogoś innego.
-Przepraszam-krzykąłem w stronę gościa z rowerem.-Czy może nam pan powiedzieć gdzie jesteśmy?
-W Mieście-odparł gostek,potem wskoczył na rower i pojechał.
-Wiesz-Elevator zwrócił się do mnie-ja chyba bym sie nigdy nie domyślił,że jesteśmy w mieście-powiedział z ironią.
-Wiesz,ja to myślę,że my chyba dopiero do tego lasu weszliśmy-odpowiedziałem mu w ten sam sposób.
-Masz jakieś pieniądze?
-Raczej nie bardzo...-przeszukałem kieszenie i okazało się,że mam trochę drobnych.-Czekaj,coś tam mam...Starczy nam ledwie na shake'a z Mc'Donalda.
-Ta,o ile tu przyjmują taką walutę,chyba,że wogóle nie przyjmują pieniędzy.
-Daj spokój,Ele.Aż tak dziko to chyba nie jest.Czekaj-zobaczyłem po drugiej strony ulicy postój taksówek-spytajmy się kierowcy czy nas podwiezie.
-Dobra.Ale...-Ele zamyślił się.
-Ale?
-Ale to właściwie gdzie ma nas podwieźć?
-O tym to nie pomyslałem.-zakłopotałem się.-Dobra chodź,będziemy symulować.
Podszedłem do taksówki,ukłoniłem się,bo nie wiem jaka panuje tu kultura,i spytałem:
-Czy pan wolny?
-Nieee-odpowiedział kierowca-Speeder.Pan Wolny jest już na emeryturze.
-Miło wiedzieć,ale chyba się nie zrozumieliśmy.Ja spytałem czy pan wolny jest?
-No toż mówię,że nie ma,bo przeszedł już na emeryturę.Głuchy,czy jak?
-Nieee...Chodzi mi o to,czy jest pan-tu pokazałem palcem wskazującym na niego(kierowce)-pan wolny.
-Chłopcze,takie żarty mnie nie bawią.Jeśli masz zamiar naśmiewać się z pana Wolnego to nie przy mnie,dobrze?
Ele popatrzył na mnie z bananem na twarzy,kiedy ja gotowałem się ze złości.
-Nie o to mi chodzi!!!Nie obchodzi mnie jakiś pan Wolny!-wybuchłem-Chodzi mi o to czy pan jest wolny!
-Po co krzyczeć?Słyszę przecież.I nie jestem wolny.
-Dziękuję bardzo.Ele idziemy.
Elevator już nie mógł wytrzymać ze śmiechu.Odeszliśmy kawałek,a kierowca krzyknął w naszą stronę:
-Nie jestem wolny.Na autostradzie tak pocinam,że ciężko mnie dogonić!
Elevator wybuchł głośnym śmiechem,a ja podbiegłem spowrotem do taksówki.
-Czyli możemy jechać?
-Nooo...-bąknął kierowca.
-Ale jest taka sprawa...-chciałem mu powiedzieć,że nie mamy kasy-bo my nie mamy...
-Pieniędzy?-przerwał mi-Nie ma sprawy.Za darmo też wiozę.
-Serio?-tu odwróciłem się na chwilę do Elego-Ele,wsiadaj!
Ele tak przystanął na chwile i powiedział:
-Że niby tak za darmo wiezie?Coś mi tutaj nie pasuje...
-Daj spokój.Dobry człowiek za darmo chce nas podwieźć,a ty jeszcze narzekasz.
-Dobra,ale to na twoją odpowiedzialność.
Ele wsiadł,zamknęliśmy drzwi...I niestety one zamknęły się od środka.
-Ej,co jest?-zacząłem się szarpać.
-Wiedziałem,że tak będzie-powiedział Elevator,jakby dla niego to nie było nic nowego.
W sumie też przestałem tak energicznie reagować.
-Hahaha!-zaśmiał się szyderczo kierowca.-Mówiłem,że wiozę za darmo,ale nie mówiłem gdzie...
-...
-...
-No co? Nawet nie spytacie co i gdzie jedziemy?!
-No dobra,co i gdzie? - spytałem od niechcenia.
-Haa...Więc jedziemy do burmistrza Miasta.On nie zabardzo lubi przyjezdnych.-tajemniczo powiedział kierowca.
-Super.Ty,powiedz,odrazu,że spodziewałeś się nas,a nie lecisz z nami w kiszkę.-Elevator był wyraźnie znudzony tokiem wydarzeń.
-A skąd wiedziałeś?-kierowca zrobił dziwną minę,potem spytał sam siebie- Czyżby WC już zaczął?
-Kto zaczął?Co zaczął? -Elevator krzyknął mu w ucho,aż ten się wystraszył.
-UWAŻAAAJ!!!-krzyknąłem do kierowcy.
...