Środa-10 stycznia,godzina 17,20:Wielka podróż;Historia Józefa w Różowych Spodenkach cz.1
Zabraliśmy ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy,tzn. jedzenie,picie i parę przedmiotów potrzebnych do higieny osobistej.
Znaleźliśmy się w jakimś odludnym miejscu.Wokół nie było żywej duszy.Z dala było widać horyzont.Po drodze minęliśmy tylko kilka drzew,potem były tylko pola i wielkie łąki,dalej była płytka rzeka,nad którą postanowiliśmy odpocząć.
-No pięknie...-westchnął Elevator.
-Co jest?-spytałem.
-Ehh...Prześliśmy już niemały kawałek drogi,a tu wciąż nic i nikogo nie ma.
-To zauważyłem,ale w końcu może na kogoś trafimy.
-Może...Tsss...
Poczułem się głodny.Spytałem Ele czy nie ma tego samego poczucia.No i miał.Rozpaliliśmy sobie ogień,a potem upiekliśmy sobie mrożone filety.
-Dobre.A tak wogóle to skąd ty masz te filety?-zapytałem Elevatora.
-Heh-odparł-Jak sie bujaliśmy w tym wagonie,to zwinąłem temu dziadkowi z torby.
Już miałem mu powiedzieć jaki on jest ''inny'',kiedy nagle usłyszałem jakiś dziwny dźwięk.
Podszedłem cicho do Elevatora.
-Co jest?
-Przysłuchaj się.
-Brrrrrrr...
Słyszałeś?
-Tak,to mój żołądek.
-Nie,to wiem,ale posłuchaj jeszcze...Gdzieś stamtąd-wskazałem na płytką rzeczkę,bo stamtąd dobiegał ten dźwięk.
Nagle coś się poruszyło.
-No co ty,to pewnie ryba.
-To mi na rybę nie wygląda,to musi być coś większego.
Po chwili znów dobiegał ten dziwny dźwięk,następnie coś wielkiego wyskoczyło z wody wprost na nas.
I standardowo zaczęliśmy krzyczeć.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!
Co dziwne;on też zaczął:
-UEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEAAAAAAAAAAAAAAA!!!
No to my po nim:
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!
Znowu on:
-UOUOUOUOEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEOOOOOOOOOOOOUUUUUUUEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!
My:
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
-Dobra,gardło mnie boleć-powiedziało to coś.
Dosłownie cofnęło nas do tyłu.
Postać ta wygladała dość nietypowo.Miała twarz człowieka po operacji mózgu,ciało jakieś takie niekształtne,a stopy normalnie takie jak u Hulka.A do tego miał na sobie
damską bluzkę z napisem GIRLS UP i (ku mojemu zaskoczeniu) różowe spodenki.
Im bliżej do nas podchodził,tym dalej my się odsuwaliśmy.
Cofaliśmy sie tak w stronę tej rzeczki bez słowa.
On,dziwnym i zimnym wzrokiem,patrzył na nas dalej idąc powoli do przodu.
Zatrzymaliśmy się dopiero na skraju dużej przepaści na końcu rzeki.
-Ej,on chyba chce nam coś zrobić.
-No co ty nie powiesz?...
-To co robimy?
Musieliśmy w końcu opracować po cichu szybki plan ucieczki.
Ele miał plan:-No więc,ty daj mu się pogryźć,a ja polecę po pomoc.
-Hę?To może ty taki mądry,daj się mu pożreć,a ja pójdę po pomoc,co?
-Ty wolno biegasz.
-A ty jeszcze wolniej mówisz!-''Kurczę,nie ma czasu na kłótnię"-pomyślałem.-Dobra.mam plan.
-Słucham...?
-No to tak.Ja go czymś zajmę,a ty spróbuj dosięgnać tego badyla co leży po prawej stronie,wtedy go walniesz.
-Dobra.
Wstałem powoli i odsuwałem się w przeciwnym kierunku.''Jego'' wzrok skierował się na mnie.Patrzył takim wzrokiem jakby chciał się ze mną bawić.
-''Dziwne,bardzo dziwne''-pomyslałem.
Ele tymczasem próbował dosięgnąć tego badyla,kiedy nagle:
-Ratunku!!!Pomocy!!!
Wpadł w przepaść w ostatniej chwili chwytając się wystającej gałęzi.
Potwór olał mnie i szybkim krokiem podszedł do niego.
-Ojojoj...Idź stąd.Fe!Niedobry potwór.-Elevator robił wszystko żeby go odgonić.-Hejo!Czy możesz mi pomóc?
-Czekaj zaraz coś wymyślę...
Szybko podbiegłem po tego badyla i chwyciłem w ręce.
Potwór popatrzył jeszcze przez chwilę na nieszczęśnika,po czym wyciągnął dłoń,którą on,po dłuższej chwili wachania złapał.
Ten podciągnał go na górę.
Popatrzyłem z dużym zdziwieniem,to na Elevatora,który także tego nie czaił,to na potwora,który stał z ponurą miną,którą zaraz rozweselił,to znowu na niebo,gdzie właśnie leciał ptak
i narobił mi na głowę.
-Fuj...
-Uratowałeś mi życie-Ele zwrócił się do potwora.-Ale czemu?
-Bo...-potwór w końcu się odezwał-bo ja chce mieć przyjaciel.
-???...
-Czekaj,czekaj-tak wogóle to kim ty jesteś,czemu na początku byłeś taki ponury,dlaczego masz taki.ekhmmm...,oryginanly ubiór i co ty tu robisz?-chciałem wiedzieć co to za jeden.
-Józef proponuje usiąść.Józef ma historię do opowiedzenia.
Tak oto zaczęliśmy bardzo ciekawą rozmowę...