Ten weekend był taką malą odskocznią. Kraków i spotkania po latach, czy po kilku miesiącach niewidzenia się.
Moje pierwsze Święto Dziękczynienia w Polsko-Amerykańskiej wersji uważam za udane! Czeka mnie jeszcze pare podróży, ale to wszystko musi poczekać. Trzeba wyczuć moment, po prostu. Na tę chwilę najdalszą podróżą jest odwiedzenie kuchni po kolejny kubek herbaty z miodem.
"Dream as if you'll live forever. Live as if you'll die today!"