Część łupu ze Słowacji. Co prawda przewaliłem tam pół oszczędności ale warto było :P
Dzisiaj krótko.
Choroba mija, od poniedziałku do szkoły. Grzybów mam w ch... dużo. Nie nadąża matka w obrabianiu i suszeniu ich :P
Nie wiem, co pisać, nie chce mi się pisać. Ogólnie do dupy jest.
Do następnego.
Nara.