Tydzień mi się podobał. Nawet w środę na wyjeździe rodzice nie pakowali we mnie żarcia ;) Wczoraj zero pączków i to mój chyba największy powód do dumy, wszędzie było ich pełno, najpierw w szkole każdy mnie częstował, później do domu z pracy rodzice przynieśli. Teraz lecę zapalić, na spacer, a później do mojego skarba. Kurczę, czuję się dziwnie dobrze ;o
Jedzenie na dziś; kawa + 2 suszone figi.
xoxo, pierdolnik.