Babciny koszmar się skończył. Wracam do tej cudownej rzeczywistości jaką jest mój paniczny strach przed jedzeniem. Cały ten tydzień jechałam na przeczyszczaczach i rzyganiu, boli serce, przełyk i brzuch. A teraz mam lekką ochotę wziąć pierwszą lepsza, ostrą rzecz, która leży mi pod ręką i przedziurawić sobie dłoń tak mocno bym miła dziurę na wylot. Nie wiem dlaczego, nikt nigdy nie powiedział, że jestem normalna.
Komentować tego co jadłam nawet nie będę. Szkoda czasu na wypisywanie tego ochydztwa. Ten tydzień to była jedna wielka porażka. Mam nadzieję, że będzie lepiej.
na zdjeciu ja.
xoxo, pierdolnik.