Od środy mieszkam u babci co równa się z TOOOOONAMI niepotrzebnego jedzenia. Na prawde nie mam już siły. W lustrze widzę rosnący brzuch. Tak bardzo nie mogę doczekać się powrotu do rzeczywistości, niejedzenia i osłabienia. Serce i przełyk boli mnie od wymiotów, nie chcę tego robić, ale wolę pozbyć się chociaż połowy tego paskudztwa. Od piątku jade na przeczyszczaczach, to moj drugi ratunek. Babcia siedzi obok mnie przy każdym posiłku i wciska kanapeczki. Aż chce się ryczęć, a dziwne bo rzadko to robię. Nie lubię pokazywać swojej słabości. Powiedziałam dzisiaj babci, że jadę gdzieś tam wrócę wieczorem i nie będę na obiedzie, dlatego jak na razie 2 kanapki z twarogiem, 3 zielone herbaty i kawa, szykuje sie pewnie piwo, papierosy i jakas kolacja. ;/
zdjęcie jakieś z internetu.
xoxo, pierdolnik.