nie dalam rady. jego obecnosc nic nie dala. nie poradzilam sobie.
teraz zastanawiam sie czy isc i sprobowac cicho zwymiotowac czy skoczyc do tesco po bisacodyl. jestem nienormalna. nienawidze siebie. zjadlam wszystko co mialam - kaszke manna, pieroga, 6 lekkich z dzemem, ze 150 ml lodow, bulke. gdybym miala sloik nutelli, zjadlabym caly na raz. musze zwymiotowac. kurwa. dlaczego nie potrafie funkcjonowac jak inni ludzie ? mialam isc dzisiaj do psychologa, wylecialo nam z glowy.
musze zapalic, pomyslec. kurwa. gdybym byla w domu to wzielabym psa na spacer i zwymiotowala na lakach. tutaj nie wyjde miedzy bloki. w takich momentach mam ochote umrzec. boje sie, ze ktoregos wieczoru nie podolam.