Tak dziwnie wszystko nie ma już sensu...dziś mam rozkmine jak skurwysyn...jestem samotna mając wokół siebie miliony osób - osób, które wiedzą i widzę, że coś jest nie tak, a Ja nie potrafię powiedzieć i określić co dokładnie. Szczerze? Tylko jedna osoba teraz mogłaby mnie zrozumieć. Jedna jedyna spośród tego miliona. Tyle, że przez moją głupotę straciłam to czego tak naprawdę szukałam w drugim człowieku. Czego żałuję? Oczywiście nie wszystkiego, ale większości rzeczy. Na tą chwilę chciałabym cofnąć czas i zmienić to co robiłam źle&Strasznie tęsknię za rozmowami, za docinkami, za szczerością za którą nie mogłam się obrazić, bo wiedziałam, że jest prawdziwa, za chamskim zachowaniem, które dowiedziałam się, że wynikło z mojej inicjatywy. Cholernie tęsknię też za chwilami w których wiedziałam, że mogę się wygadać, powyklinać, nakrzyczeć&za chwilami w których wiedziałam, ze zostanę zrozumiana. Tęsknię za doradzaniem i pomocą bez której bym sobie nie poradziła.
Za całą tą cudowną osobą, której totalnie nie doceniałam&i jedynym człowiekiem do którego mogę mieć jakikolwiek żal jestem JA sama&.
Pewna stara rozmowa, którą przesłała mi Benia zrobiła mi z mózgu galarete...uświadomiłam sobie, że jestem straaaasznie zaślepiona w siebie i swoje problemy, tak- jestem. Nie ma takich słów które by mogły określić mój stan psychiczny. Zrobiłam nieświadomie bardzo dużo złych rzeczy, ale cieszę się, że to wyszło, bo przynajmniej znam prawdę. Szkoda, że po tym dość długim okresie dowiedziałam się dopiero dzisiaj o tak cudownych a zarazem smutnych rzeczach!
Kiedyś nie widziałam tego wszystkiego tak jak dzisiaj. A jednak docenia się coś dopiero po stracie. Najśmieszniejsze jest to, że potrafię słuchać szczerości i opinii na swój temat tylko od tej osoby, ponieważ jestem pewna, że jest ona prawdziwa, bo tak naprawdę tylko ten człowiek mnie nigdy nie okłamał...Mimo tego, że tak potoczyło się to wszystko dalej mogę liczyć na zrozumienie itd, ale już w mniejszym stopniu. Teraz przynajmniej umiem to docenić.
Co do mojej osoby. Jestem dziwna. Strasznie dziwna. Twarda? Owszem, ale mam swoje słabości. Łatwo mnie też zranić i urazić.
Obrażam się jak dziecko, dość często i w sumie o byle gówno. Konflikty rozwiązuję w dość dziwny sposób czekam aż ktoś mnie przeprosi, bo nie odpuszczam nigdy i nie daję za wygraną. Nie umiem przyznawać racji drugiemu człowiekowi, a jeśli już to baaaardzo rzadko i muszę naprawdę lubić i cenić tą osobę żeby już móc to zrobić.
Gdy się mnie poznaje to wyznaczam sobie pewną granicę do której wydaje mi się, że człowiek może mnie poznać . Ale ciężko przebić się przez nią, bo tak naprawdę jestem zamknięta w sobie jak mało kto. Chyba nikomu nie udało się nawet tego dokonać. Nie chcę pokazywać tego jaka jestem i tego co czuję, bo zbyt wiele osób mnie zraniło, zbyt wiele się stało w moim życiu, a wydarzenia ostatniego roku jeszcze bardziej spowodowały, że jestem tym kim jestem. Świat jest chujowy, ludzie jeszcze bardziej, dlatego warto poczekać na coś prawdziwego, albo na osobę, która będzie mogła Cię uchronić od tego wszystkiego, tego zła.
Teraz będę miała oczy szeroko otwarte i postaram się nie krzywdzić ludzi swoim egoistycznie nieświadomym zachowaniem.
A Tobie Benia dziękuję, że mi powiedziałaś o tym, bo zdałam sobie sprawę, że jednak jestem straszna co mnie cholernie przeraża.
I nie poczułam się wcale lepiej, jutro coś rozkminimy i będzie dobrze<3 musi.
i przepraszam, że nie widziałam, i nie zorientowałam się. a jak widać małe aluzje nie działają na mnie dobrze, bo czasami mogę ich nie zauważyć tak jak w tamtym momencie. więc cholera, strasznie źle czuję się z tym, że byłam pozornie ślepa...