Jeszcze rok temu wszystko bylo inne... Niby jeden rok niby chwila niby moment... Ale ile się zdarzylo... Chcialam przez moment odciac sie od mojego swiata. Chcialam stworzyc nowy swiat, chcialam dorosnac zaczac zajmowac sie domem... Pranie sprzatanie gotowanie dla rodzinki codziennie obiadow... Jednym slowem zamknac sie w czterech scianach i stworzyc sztuczna sytuacje by nie odpowiadac na pytania: Co sie stalo? Ale jak to? Nawet te proste staly sie bardzo trudne... Co u CIebie slychac? Jak odpowiadac zeby nie sklamac...
Ale stalo sie cos co otworzylo mi oczy... Urodziny przyjaciolki... Bylo tam wielu przyjaciol ktorych dlugi czas nie widzialam... I nie zdawalam sobie sprawy ze tesknie za NImi... NIe odczowalam tesknoty bo zdazylam sie juz przyzwyczaic ze sie nie spotykamy... Przez ten czas, ten okropny rok widzielismy sie bardzo niewiele.. Nawet z tymi z ktorymi bylam tak blisko... Ogarnia mnie strach na mysl ze mam sie do kogos odezwac i zaproponowac spotkanie... Ale trzeba... Tesknota nie pozwala mi zamknac sie... Bo to my odpowiadamy za dalszy bieg wydarzen... "Sam sobie narysuj Świat, coś nie podoba Ci sie to sobie to zdrap..." Wiosna mi sprzyja... Chyba bedzie dobrze...