Gdy dryfuje pomiędzy drzewami czuję się wolna nie zagraża mi nic ani nikt...
Problemy zostawiłam w kącie niedokończonych spraw, a sama uciekam do miejsca gdzie moja dusza zaczyna oddychać... To miejsce jest ukryte wszyscy je dostrzegają ale tak naprawde nikt nie widzi...
W miejscu tym pełną piersią oddycham, uśmiecham się do drzew, głosy ludzkie zamieniają się w śpiew ptaków, drzewa kołysają się jakby nie mogły uwolnić się z tego miejsca, wszystko jest takie inne, takie moje i niepowtarzalne...
Ale niestety takie miejsca są tylko na chwilę nie mogę tam zostać... Choć moja wyobraźnia tam wraca... Ale ciało cierpi w klatce szarej rzeczywistości...