tęsknię.
wiesz, jak to jest?
wijesz się i szukasz wyjścia, na siłę poszukujesz zastępcę człowieka, którego tak cholernie Ci brakuje.
chcesz zszyć łzami swoje serce, które rozrywa się samoistnie wewnątrz.
krzyczysz szeptem i nie wiesz, dlaczego tak się dzieje.
przecież miałaś wszystko pod kontrolą.
a jednak uzależniłeś się.
domagam się uwagi, jakiegokolwiek znaku życia, oddechu, tego, że jeszcze o mnie nie zapomniałeś.
i znów brakuje mi sił..
znów się rozklejam, a myślałam, że ten etap mam już za sobą.
nie mam pojęcia co dalej będzie ze mną, z nami..
pomocy!