W ramach literatury muzycznej poszlismy dzisiaj do auli na popis dwóch szóstoklasistek z sekcji rytmicznej. Sympatyczny blondyn, którego imię zawsze mi jakos umyka prowadził całą galę, a one przedstawiły po dwa wystepy z wlasna choreografia i tancerkami różnej postury. większosc z nich znam. Klaudia była zabójcza, Karolina jak zwykle przecietna, Iwona pomyliła się, rzecz jasna( zawsze zauwazam figury innych kobiet i bezczelnie oceniam, jakbym nie była monstrualnym tłusciochem. pocieszam sie, ze do czasu. ale jakiego czasu? w czym liczonego?). Ktos zagrał na skrzypcach, nastoletni pianista popisal sie swoja wirtuozerią. Siedzialam obok mojego Maksa, czując jak bardzo nie należę do tego swiata. Zmarnowałam bardzo wiele czasu i czuję, jak muzyka do koncza bedzie moja miloscia, na poly toksyczną, bo raniącą mnie. wbijającą mnie w ziemię. idąc na taki koncert zawsze przypomina mi sie fortepian pogrzebany w pudełku lenistwa. tęsknie za klasyką, a przeciez nie powinnam, zważywszy na rygor panujacy w tamtejszym oddziale. doskonale zdaję sobie sprawę, że nie poradziłabym sobie z nawałem pracy, a przede wszystkim kształceniem słuchu. Jestem w stanie w pełni usprawiedliwic swoje decyzje sprzed czterech lat, ale gdybym dowiedziala sie troche wiecej... Gdybym od razu poszła na jazz, nie musialabym zmieniac instrumentu. nie musialabym wstydzić sie tego, jak beznadziejnie gram. nie musialabym zaczynac wszystkiego od nowa. napędzana pewnoscia siebie wynikajaca z fantastycznej gry na ukochanym instrumencie (ukochanym, ktorego przez cale lata zaniedbywalam, a teraz niemal nie dotykam) i ja błyszczalabym, zdobywajac serca wszystkich innych. tylko ze nie wiem, czy czyjekolwiek serce naprawdę chce zdobyc. za bardzo pochłania mnie przeciez malkontentyzm. Ponadto, rozważam zmianę szkoły, dlaczego? Naprawdę tak mnie razi porażająco niski poziom przedmiotów maturalnych, a moze działam w mysl zasad zmian? Jestem tak bardzo niezdecydowana i skołowana, ze nawet smierc w tej chwili byłaby bezsensowna. nienaznaczona ironia czy dramatyzmem, byłaby wyłącznie aktem, a moze predzej dowodem mojej wybitnej lekkomyslnosci i nieuwagi.
slepo gonię za przyszloscią. jakie to neutralne, z tego wszystkiego az nieistniejace uczucie byc darzonym z kazdej strony uprzejmą obojętnoscia.