chcialabym dosc sama do kazdej rzeczy w moim zyciu. nie chce kiedykolwiek czuc wdziecznosci wzgledem kogos, tak silnej, ze mieszajacej sie poczuciem służalczosci. im bardziej próbuje pozbyc sie sentymentalnosci z mojego zycia, tym intensywniej wspominam dawne czasy. niektóre emocje, które na dobre znikneły, jak mi sie wydawało, nagle sie obudzily, choc przybierajac chwilami juz inna forme. ostatecznie minęło tyle czasu! chcialabym spotkac tylu ludzi, aby spoliczkowac ich moja przemiana... jaka przemianą? z kazdym dniem palaca potrzeba zmian i jeszcze istotniejszy a tym aspekt - determinacja - rosnie we mnie. i nie potrzebuje niczyjej pomocy, ni wsparcia czy pochwały. to bedzie kolejna rzecz, do której doczołgam sie o wlasnych silach na zdartych paskudnie do krwi kolanach, nie wtajemniczajac to nawet mojego blogowego swiatka. nikt nic nie musi wiedziec. owiane tajemnica moga byc nawet moje imie czy pochodzenie. tajemniczosc jest niesamowicie seksowna, niemal tak rajcująca jak jej demaskowanie. szkoda tylko, ze ja sama taka nie potrafię być. do czasu.