Chciałam pozmywać po śniadaniu. Poczułam na karku jego oddech. Po chwilku na biodrach zrobiło mi się jakoś ciepło, to były jego ręce. Do mojego nosa powoli docierał zapach jego perfum, co jak co ale perfumy miał zajebiste xD. Objął mnie w talii i zaczął całować po szyi. Z wrażenia upuściłam talerz.
-Nie martw się, później posprzątamy...- odwrócił mnie do siebie.
Nie wiem jak, ale po chwili znaleźliśmy się na jakiejś starej kanapie przy kominku. Ben składał na moje usta tysiące namiętnych pocałunków, wiedziałam, że z moim szczęściem zaraz sie coś stanie.
....
No jasne! Po chwili do domu wparował wujek Bena z rodzinką. Jego ciotka była zbulwersowana, kiedy zobaczyła nas półnagich na kanapie.
-Sorry, Ben, zapomniałem, że dawałem Ci klucze- tłumaczył się koleś koło pięćdziesiątki. Zakłopotana ubrałam T-shirt Beniamina.
-Dzień dobry, młoda pannno.- powiedziała żona miłego pana,dość zgorzkniałym głosem- Beniaminie? Może przedstawisz nam koleżanke?
-Chodz, Ilona, nie przeszkadzajmy im. Pamiętasz jak to było za naszych czasów? Choodź, wracamy do domu.
-Wujku, to my wracamy, to w końcu Wasz domek...
-Nie, młody, zostańcie- powiedział miły pan, po czym objął żonę i wyszli.
Ben, poczekał chwilkę i zamknął drzwi na wszystkie możliwe sposoby. Jeden zamek dało sie tylko otworzyć od wewnątrz. Jego zamknął na samym początku.
-No to teraz nam nikt nie przeszkodzi. - wziął mnie na ręce i zanióśł na górę.
- A naczynia?- zagaiłam
-Jakie naczynia? Nie przejmuj sie naczyniami, mamy siebie. Naczynia nam nie potrzebne- powiedziawszy to złożył namiętny, ale delikatny pocałunek na moich ustach.
Wszedł do sypialni i położył mnie na łóżku....
C.D.N.!