http://www.youtube.com/watch?v=EAyzpLGBI1E
Siedziałam na balkonie, trzymając w dłoni kubek parującej, malinowej herbaty. Wypuściłam dym z ust i upiłam łyk napoju. Był styczeń. Padał śnieg. Płatki białego puchu spadały na moje cienkie ubranie, tworząc małe, mokre plamki. Po policzku spłynęła mi łza. Ze złością otarłam ją wierzchem dłoni. Podniosłam dumnie głowę i wyrzuciłam papierosa, a kubek odstawiłam na parapet. Usiadłam na poręczy. Jeden skok. Koniec problemów. Czułam się, jak na huśtawce. Miałam wybór. Skoczyć i wszystko skończyć. Albo zostać. I nadal siedzieć, żyć, płakać. Zamknęłam oczy. Czułam, że mam władzę. Nie musiałam dotrzymywać obietnicy. Przecież nie dowiedziałby się. I nagle. Wspomnienia. W przeciągu kilku sekund straciłam wszelkie poczucie wyższości.
-Jeśli umrę, zabijesz się?- pytał. Przerażały mnie takie pytania. Nie odpowiadałam. No, bo jak. Miałam zostawić wszystkie bliskie mi osoby?
-Nie wiem...- powiedziałam cicho. Chłopak uniósł brwi. Odwróciłam wzrok. Nie chciałam na niego patrzeć. Jak on mógł mi coś takiego robić. Jak mógl ode mie tego oczekiwać? Milczeliśmy oboje. Toczyłam w sobie walkę. Czy był on moim całym światem? Czy jestem w stanie to dla niego zrobić? W końcu wiedziałam. Podjęłam decyzję.
-Tak. Zabiję się- odpowiedziałam. Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.
-Dzisiaj jest 16 października. Dokładnie za rok się spotkamy. Jesteśmy aniołami, pamiętaj. Po prostu chcemy wrócić tam, gdzie nasze miejsce. Pokaż dowód na to, że jesteśmy aniołami- powiedział, a ja podwinęłam rękawy. Moim oczom ukazały się blizny. Nie rozumiałam jego logiki. Byłam aniołem? Tak właśnie uważał. Wymyślił to kilka miesięcy temu. Ci, którzy się tną, są aniołami. Bałam się go trochę, ale tak bardzo go kochałam. Odrzuciłam to wspomnienie. Widziałam, że wszystko już niedługo się skończy.
cdn.
Priim