Opowiadanie cz. 45

http://www.youtube.com/watch?v=Vhf5cuXiLTA

CZĘŚĆ CZTERDZIESTA PIĄTA
23 grudnia
Jutro Wigilia. Rany, rany. Jak ja lubię Boże Narodzenie. W domu praca wre. Mama gotuje, Tomek sprząta a ja staram się pomóc obojgu. Jednak skutecznie mnie wyręczają. Ranek przesiedziałam w kuchni i podjadałam niebezpiecznie duże ilości jedzenia. Później starałam się posprzątać tak generalnie w moim pokoju, ale Tomek skutecznie mi to uniemożliwił. Poodkurzał dywan, umył podłogę, dobrze, że kurze mogłam sama pościerać i w szafkach poukładać też mi pozwolił. Przed chwilą wróciłam z ostatnich zakupów, ale auta też prowadzić nie mogłam, bo kobieta w ciąży musi unikać stresu. Ja się naprawdę dobrze czuję, a oni uważają na mnie jak na jajko. Ja wiem, że się martwią wszyscy i chcą jak najlepiej  ale to z czasem staje się nie do zniesienia. Rozleniwie się i jak przyjdzie na świat dziecko  to sobie z niczym nie poradzę. Wieczorem na szybko mam spotkać się z Dawidem, to znaczy mam iść do niego. Chciałby żebym została na noc, ale ja nie wiem czy tak wypada. Przed samymi świętami zwalać się na głowę na noc. Jutro na pasterkę! Ze znajomymi Dawida i z moją Zosieńką. Znów nie będę mogła nic robić, ani zapalić, ani się napić a tak bardzo bym chciała...
 
27 grudnia
Święta, święta i po świętach. Ale od początku. W Wigilię pomagałam ostro mamie i w efekcie zasłabłam i trafiłam do szpitala. Zrobili mi wszystkie badania, podłączyli do kroplówki i odesłali do domu. Nikt nie chciałby być po powrocie w mojej skórze. Nie dość, że zebrałam ochrzan od mamy, Dawida i jego mamy to jeszcze dzwonił do mnie tata. No ładnie, a ja tylko śniadania nie zjadłam. No ale nie ważne. Ważne, że wszystko jest okej. Wieczorem zjedliśmy kolację we czwórkę, to znaczy w piątkę, licząc już bobaska pod moim serduszkiem. A tak, wcześniej zapomniałam dodać, że dziewczynka, którą chcą adoptować mama z Tomkiem spędza z nami święta. No więc zjedliśmy kolację i przyszedł Dawid z prezentami. Weronika była nimi zachwycona. Zresztą ja też, dostałam prześliczną biżuterię od mojego mężczyzny. Następnie mama, Weronika i Tomek pojechali do rodziców Tomka. My z Dawidem zostaliśmy na kilka chwil u mnie i mieliśmy wspaniały, świąteczny sex. Swoją drogą mój mężczyzna też był zadowolony z prezentu, jakim była bielizna, a możliwość rozpakowania mnie z niej dała mu frajdę porównywalną z radością dziecka dostającego zabawkę. Na szybko spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i pojechaliśmy na pasterkę. Po mszy prawie cała ekipa wparowała do domu Dawida, gdzie urządzili  sobie lekką libację, a ja niestety po pół godziny odpłynęłam. W pierwszy dzień świąt z samego rana udaliśmy się do Gdańska, na obiad do rodziców Tomka. Tam zostałam przybraną wnuczką babci Jasi i dziadka Stefana. Poznałam całą rodzinę Tomka, są niesamowici. Wszyscy nas tak ciepło przyjęli. Atmosfera była cudowna. Najadłam się, aż wstyd przyznać. Ruszać się nie mogłam, ale jak oprzeć się takim pysznością. Wieczorem wróciliśmy do Karwi, spaliśmy u Dawida, to znaczy w zamierzeniu mieliśmy spać, ale oczywiście kochaliśmy się całą noc. To chyba aż niezdrowe. Ale co ja mogę na to poradzić, że non stop mam ochotę. A Dawid nie umie powiedzieć nie. Rano poszliśmy do Kościoła- strasznie zmarzłam. Resztę dnia przesiedziałam pod kocem i kubkiem herbaty. Ten dzień spędziliśmy z rodziną Dawida i znów powtórka z rozgrywki. Jedzenie, jedzenie i jedzenie.  Popołudnie przeleżeliśmy w łóżku i graliśmy w karty, z samego wieczora przyszła do nas Nadia i wyciągnęła na sanki. Ale była zabawa! Piękne były te święta. Takie sobie wymarzyłam. Było zimno i biało za oknem, ale ciepło w sercu.

CDN.

A.