Tańcząca w ciemnościach - Rozdział 39
Biznesmen odwrócił się w stronę przyjaciółki.
- Maks... ja...
Niepewnie zbliżyła się do rozwścieczonego mężczyzny.
- Pamiętasz, gdy Lena leżała jeszcze w szpitalu, a ty wróciłeś ze swojego pierwszego zlecenia? - kiwnął w odpowiedzi głową. - Ja wtedy zakradłam się do ciebie, byłeś tak pijany... - zrobiła sobie przerwę na złapanie oddechu. - Nie zroientowałeś się, że to ja. Myślałeś, że kochasz się z Leną.
Czuł się jak w jakieś ukrytej kamerze. Liczył na to, że Lena zacznie się śmiać i powie, że to jeden wielki żart. Musiał sobie to wszystko poukładać. Tamtej nocy faktycznie wrócił ledwo stojąc na nogach, ale przecież Miszka miała zupełnie inną budowę ciała niż Lena. Wnuczka Leandrów miała przyjemniejsze kształty, szczególnie już przez pierwszą fazę ciąży.
Spojrzał nieufnie na stojącą przed nim kobietę. Patrzyła na niego, a w jej oczach czaiło się pytanie pomieszane ze smutkiem. Wiedział jedno, jeśli jest prawdą to co mówiła i jesli będzie to jego dziecko - nie zostawi ich. Będzie starał się na każdym kroku ich wspomóc. Miał ochotę wyrzucić azjatkę za drzwi i zapomnieć o tym całym koszmarze, ale co ta mała i niewinna istotka rozwijająca się w jej łonie zawiniła.
- Nie chce mi się tego słuchać - Lena skończyła się pakować. - Oby wam się udało, powodzenia - szybkim krokiem opuściła sypialnię, jeszcze raz spoglądając na totalnie rozbitego Maksa.
Nie zatrzymywał jej. Wiedział, że teraz potrzebują oboje czasu. Pojawiły się nowe okoliczności i teraz najważniejsze będzie nowe dziecko, nowy etap jego życia. Nie miał pojęcia jak to wszystko się teraz potoczy. Kochał Lenę i Antosia, ale też nie zabraknie miłości dla tego drugiego bobasa. Wiedział też, że nigdy nie pozwoli by Miszka zajęła takie miejsce w jego sercu jak wnuczka właścicielki pensjonatu. Tych dwóch rzeczy był całkowicie pewien, reszta była dla niego kompletną niewiadomą. Był rozbity pomiędzy dwie kobiety, pomiędzy dwoje malutkich istotek.
Usłyszał odjeżdżający samochód. Gdy ruszył w kierunku okna poczuł wplatające się w jego dłoń palce przyjaciółki. Uśmiechała się niepewnie, dalej nie wiedząc co ma zrobić. Nie miał serca wyrzucić jej teraz z domu, postanowił, że do czasu porodu zostanie tutaj. Chciał mieć ją na oku.
Wieczór zastał ich siedzących na kanapie i opychających się pizzą. Oglądali jakąś starą komedię, zaśmiewając się przy tym do łez. Jednak w duszy Maks wiedział, że to tylko pozory. Wspólnie spędzili czas, ale na tym koniec ich stosunków. Musiał zmierzyć się teraz z zupełnie czymś innym - ze świadomością utraty Leny i pustką jaką pozostawiła.
Miszka leżała trzymając nogi na jego kolanach. Devere z miłym ukłuciem serca obesrwował jej roześmiane źrenice. Bez wątpienia zależało mu na tej kobiecie, tyle przecież dla niego zrobiła.
- Jestem brudna? - roześmiała się, wyrywając go z rozmyśleń.
- Myślę, że czas już spać - wyciagnął ramiona w górę. - Nie wiem jak ty, ale ja padam na twarz.
Azjatka powoli wstała i zaczęła sprzątać. Devere wyszedł z salonu, kierując się w stronę sypialni. Jednak po chwili zatrzymał się. Nie zasnąłby teraz w tym łóżku. Prześladowałyby go wspomnienia ich wspólnych nocy. Obraz Leny i tak będzie dręczył go, ale świadomość braku jej obok była ponad jego siły.
- Miszka! - kobieta zaraz pojawiła się na schodach. - Położysz się w moim pokoju, ja prześpię się na kanapie.
- Nie! - gwałtownie pokręciła głową, a jej włosy wesoło zatańczyły wokół jej twarzy. - Wystarczy salon, naprawdę.
- Nie przyjmuję sprzeciwu - obdarzył ją szczerym uśmiechem.
Przytaknęła ruchem głowy. Poruszała się tak cicho, że nawet nie słyszał jej kroków, gdy szła za nim do sypialni. Wziął tylko swoją komórkę, coś do spania i wyszedł.
- Weź jakąś koszulkę z mojej komody, dobranoc - rzucił zamykając drzwi.
Devere przekręcał się z boku na bok. Sen uparcie nie przychodził, chociaż czuł, że zmęczenie ogarnęło go już maksymalnie. Sięgnął po raz setny po telefon. Po odblokowaniu klawiatury na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Leny z Antosiem na rękach. Patrzyła z miłością na śpiącego synka, jednocześnie wyciągając dłoń w stronę Maksa.
Oczy mężczyzny zeszlkiły się. Bolesne ukłucie gdzieś w okolicy serca przywołało resztę wspomnień. Wiedział, że teraz będzie musiał się z tym zmagać każdej nocy. Mimo wszystko czuł, że nie jest na to gotowy. Wydawało mu się, że jes taki słaby i wyrzuty bez tej kobiety, nie miał pojęcia jak poradzi sobie teraz bez niej. Obazwładniające macki samotności przywołały obraz jej twarzy, tak ukochanej i tak pięknej...
dodawać do obserwowanych, kilkać fajne ;3
zróbcie mi mały prezent na poprawę humoru :(
Inni zdjęcia: 1541 akcentova944 photoslove25Kolarka czy kolarzówka ? ezekh114niedzielnie locomotivLisek ajusiaAlpy ajusiaEhh patusiax395Ja ajusiaTrw damianmafiaAqa park bluebird11