Peja.
Bo gdy hip hop nie był modny nikt nie miał szerokich spodni.
Czy mam strzelić se w łeb, zostać Kurtem Cobainem?
Tak naprawdę tobą gardzę, podkreślam sarkazmem, że ujrzałem w tobie gwiazdę.
Pozwól się wykazać, i nie będzie mi wstyd. Przy Tobie mogę płakać i to nie wstawiany kit.
Prawdziwy rap nas trzyma, wszystkich razem jak rodzina.
W kupie staną to kozaczą potem dziwnie się patrzą gdy najebiesz takiego.
Mów do mnie mistrzu, bo od tego nie odejdę.
Jedna runda oznacza, że nie będzie kurwo drugiej To jest czysty nokaut, kiedy w końcu to zrozumiesz? To czysty nokaut dziwko, wszyscy wiedzą żeś pizda Obiecuję cię skończyć kurwo do końca lipca.
Nie chcę już tego pamiętać, każde spierdolone święta, awantury, cały w nerwach
Jak pomóc sobie przetrwać w tak złych okolicznościach? możesz po tym nas poznać wychowani na przykrościach życia codziennego ja innego nie pamiętam.
Zbyt wielu bliskich, których tracisz w życiu szybkim.
To jest świat naszych marzeń, który legł w gruzach człowiek coraz więcej bólu, aż przestajesz czuć cokolwiek.
Pieprzyć to co o nas mówią, jesteśmy ludźmi z pasją, nie ma takiej opcji żeby zapał nasz miał zgasnąć.
Ty beze mnie marzniesz. Ja bez ciebie nie istnieję.
Ponownie toniesz idziesz na dno to koniec. Przez cały czas milczysz nazwę to monologiem, już się nie boję, nic mnie nie czeka, smutny finał człowieka, który zapada w letarg.
Co ty kurwa wogóle wiesz o tym całym moim rapie? czy ty wiesz jak to jest - przelać uczucia na papier?
Nie jestem prorokiem lecz wiem, że pójdziesz bokiem. Znów mijam Cię pod blokiem, gdy obcinasz mnie wzrokiem.
Kiedyś byłem pewien, że dane słowo jest najważniejsze, że miłość to uczucie jest największe.
Dziś wyjdziesz ze mną, bo dziś mi wszystko jedno Wiem to na pewno, ta noc - od życia wpierdol. Dziś wyjdziesz ze mną i nie spytasz o kierunek Tej nocnej wyprawy zabić strach, samotność, smutek.
Piszę do ciebie list, że tak na prawdę tobą gardzę, Podkreślam sarkazmem, że ujrzałem w tobie gwiazdę. A ty zgarniesz to ze stołu, potem wszystkie ślady zatrzesz I na temat mego życia stawisz mi kazanie ważne.
Ile masz cech, ile imion masz tego nie wiem. Mam nadzieje, że znajdę cię niedaleko tam i uwierzę, i uwierzę bezgranicznie tak, że już ciebie mam, bezgranicznie tak.