Niestety oberwalo mi sie od mamy, za to, ze nie odebralam Lauren z przedszkola. W sumie, to mialam to w dupie. Nie mam ani szlabanu ani nic podobnego. Wlasnie spaceruje sobie po mojej dzielnicy. Wszedzie cicho, jak zawsze. Nagle zauwazylam, ze pod dom Styles'ow podjezdza jakis samochod. Po chwili wysiadl z niego Harry z jakas dziewczyna. Cos w sercu mnie zakulo. Ale przeciez moglam sie tego spodziewac. Zrezygnowana wrocilam do domu. Bez slowa poszlam na gore do swojego pokoju, polozylam sie na lozku i wlaczylam laptopa. Weszlam na twittera. Harry byl online. Wlasnie zatwettowal.
@harrystyles - z Cloe. <3
Kim byla Cloe? Nie mialam zielonego pojecia, ale wiedzialam, ze mam ochote ja zabic. Chwile pozniej Harry byl juz offine. Wyszlam na balkon. Stalam przy barierze i myslalam. Tak bardzo chcialam go poznac.. Teraz nie chce miec z nim nic wspolnego. Nie chce spedzac z nim czasu, widziec go, bo wiem, ze zakocham sie jeszcze bardziej. Z moich rozmyslen wyrwal mnie glos Harr'ego.
-Nono, kogo ja tu widze. - zasmial sie chlopak.
-Hey Harry. - powiedzialam obojetnie.
-Nigdy wczesniej cie tu nie widzialem. - krzyczal z dolu. - Y.. Nie chce sie rozdzierac, mozesz zejsc na dol?
-Po co mam schodzic? - zapytalam zdziwiona.
-Chcialem pogadac. Prooosze. - usmiechnal sie. OMG, te jego doleczki.
-Dobra, juz ide.
Zbieglam po schodach na dol. Wlozylam buty i juz wolniejszym krokiem podeszlam do chlopaka.
-O co chodzi? - spytalam.
-Przejdziemy sie gdzies?
-Nie wiem czy to dobry pomysl.
-Dlaczego?
-Nie miales goscia? Widzialam was razem.
-Co? Goscia..? Aaa... Chodzi ci pewnie o Cloe. Tak, to moja kuzynka, przyleciala do mnie ze Stanow.
-Aha.. Przepraszam. - zrobilo mi sie gluuupio.
-Spoko. - zasmial sie. - A co, zazdrosna? - polaskotal mnie.
-A jak nawet to co?
-Ale serio?
-Nie gluptasie.
-W sumie, to szkoda. - zasmial sie.
-Dlaczego?
-A nic, nic. Gdzie idziemy?
-Moze do restauracji mojej mamy?
-Okej.
Doszlismy do restauracji. Po drodze smialismy sie, zartowalismy, wyglupialismy. Bylam w siodmym niebie, wreszcie poznaje Harr'ego.
-Hej mamo. - rzucilam po wejsciu do restauracji.
-Gdzie Lauren?
-No, w domu z nianka.
-Aha no tak. Kto to? - zapytala mama patrzac na Harr'ego.
-Moj kolega, Harry.. Mieszka kolo nas.
Harry przywital sie z mama, zjedlismy pizze i udalismy sie na dalszy spacer.
-Mila ta twoja mama. - powiedzial usmiechniety Harry.
-Taa. Bo nie znasz jej cale zycie. - zaczelam sie smiac.
-Oj tam oj tam.
-Wlasnie zabiles jednego jednorozca.
-Ide sie wyspowiadac, czekaj.
Zaczelismy sie smiac. Harry mial zajebisty charakter, to trzeba przyznac.
-Ej.. moge zadac ci pytanie?
-No, zadac mozesz, nie wiem czy odpowiem. - powiedzialam z usmiechem.
-Okej..
-Noo..?
-Masz .. chlopaka?
-Nie, nie mam.
-Aha, spoko.
-Czemu pytasz?
-Tak tylko. Nie mozna? - zasmial sie.
-No nie wiem, nie wiem.
-O co ci chodzi?
-O nic wariacie. A ty masz kogos?
-W sumie to juz chyba nie.
-Czyli miales. - zasmialam sie. <znow, lol>
-No.. Caroline..
-To jest prawda? Przeciez jestes od niej mlodszy! - zdziwilam sie, ze to jednak nie plotka.
-Wiem..
-Wiesz Harry, to twoja sprawa co robisz, ja juz musze isc, narazie.
-Ale.. Van czekaj, o co ci chodzi?
-O nic.
Inni zdjęcia: 1541 akcentova944 photoslove25Kolarka czy kolarzówka ? ezekh114niedzielnie locomotivLisek ajusiaAlpy ajusiaEhh patusiax395Ja ajusiaTrw damianmafiaAqa park bluebird11