Moja noga, zaskarpetkowane spodnie Tomka :D
Nie pisałam od dwóch tygodni, ale każdy dzień wygląda podobnie, nic się nie dzieje.
Rano nic nie robię, potem idę szkoły, po szkole idziemy na jakąś pizze, frytki, kebaby, bułki z frytkami czy gorącą czekoladę prawie codziennie, przychodzę do domu i siedzę w necie. Nudy, nic. Od poniedziału do piątku dni wyglądają tak samo.
W zeszłą sobotę byłyśmy na meczu, 4:0 i mamy lidera. :D
W niedzielę odpust, nic prócz cukierków i lizaków nie kupiłam.
Jutro derby, miałam iść, ale chyba nie pójdę, gdyż wczoraj sobie uświadomiłam, że moja babcia ma imieniny.
Chyba, że mnie ktoś wyciągnie, ale nie sądzę.
ME się skończyły, nie tak miało być, nie tak miał wyglądać mój ulubiony siatkarski turniej.
Czekam teraz na +L, będę wyczekiwać na każdy koejny mecz, kolejny weekend i tak zejdzie do czerwca i zacznie się kolejny sezon reprezentacyjny. Uwielbiam +L, ale chyba dla każdego jest to coś innego niż reprezentacja.
Czarne stroje - świetne jak zwykle,
białe - nadzwyczajnie ładne
żółte/złote (nie wiem co to za kolor dokładnie) - fuj, fuj, fuj, ale się skrzywdzili
Resoviackie, Jastrzębskie, Kędzierzyńskie, Gdańskie, Olsztyńskie są nawet fajne, muszę zobaczyć jak się reszta prezentuje. :D
W poniedziałek nie idziemy do szkoły, gdyż jedziemy do Wisły. Nie będzie basenu! :D Powiedziałam Tomkowi, że będę skakać na nartach, a on w to uwierzył, kretyn. :D