Pewnych rzeczy się nie zapomina.
Nie zapomnę nigdy tego co wszyscy Wy mi powiedzieliście. Tego, co mi obiecaliście i tego jak bardzo nadzieje zakorzeniły sie w moim sercu.
Dzięki Wam byłam złudnie, ale za to zajebiście szczęśliwa. Gdybym wtedy wiedziała, że to wszystko jest udawane nie przywiązałabym się do Was tak bardzo i nie bolałoby mnie to co działo się na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy.
Niewiele mogę powiedzieć na temat CO-SIĘ-POWINNO i CO-KOMU-WYPADA, ale znając mnie (przecież jesteście elitarną młodzieżą, z zasady bardzo empatyczną, musieliście wiedzieć...) chociaż trochę mogliście mi darować rozczarowania. Poprzedni rok był rozczarowaniem wystarczającym. Wystarczającym do tego stopnia, że na całe życie mam już dosyć.
Z drugiej strony sama sobie wierciłam dziurę w brzuchu. Niepotrzebnie tak się starałam, mimo świadomości, że już nigdy nie nadrobię straconego czasu.