Na zdjęciach moja chrzestna zabawia maleńką na ręcach :)
Pamiętam jak w szpitalu zmarnowana leżałam na swoim łóżku na przeciw-bólowych i kroplówkach, a ona była w łóżeczku obok. Spała jak aniołek, albo wywijała delikatnie rączkami i się przyglądała. A ja nie mogłam się napatrzeć na nią i mogłabym to robić godzinami, mimo że czułam się ledwo żywa. Nie mogłam uwierzyć, że jest po wszystkim... że brzuszka-piłeczki już nie ma. Docierało do mnie, że moje szczęście jest obok - po tym jak długo przebywało we mnie. Szalenie się zakochałam! <3