ahh nie ma to jak iść z kolędą i słyszeć pewne nieprzyjemne rzeczy od jakiś dresów, ale no cóż...
właśnie nie tylko sie jest ministrantem dla tych fajnych chwil ale też dla tych niezbyt fajnych :)
poza tym w drodze powrotnej w ręku miałem broń obuchową typu metalowe kropidło więc git ;P
ogólnie pozytywnie mimo wszystko bośmy sie troszku z uczniem moim Paszkiem pośmiali i pogadali :)