Mam nad sobą kogoś...
Kogoś kto czuwa na de mną
Kiedy nie moge przestać myśleć o śmierci..
Wtedy przychodzi do mnie ON..
Tłumaczy, jak to wszystko powinno być, że nie powinnam się
załamywać i powinnam żyć chwilą..
Ale ja tak nie potrafie..
Mam swój świat, do którego nikt ale to nikt nie ma wstępu..
Jestem tylko ja i mój biały pokój bez okien..
( wiem z kąd mam wiedzieć czy jest biały skoro nie ma okien i świateł..ale ja wierze..)
Wchodze do niego kiedy tylko chce i kiedy tylko chce wychodze z niego..
Tam moge marzyć płakać rozmyślać...
Ale czasami boje się, że gdy wejde do tego pokoju to już się z niego nie wydostane.. Utkwie w nim na zawsze..
Niby mi tam dobrze.. ale jednak nie chce tam tkwić zawsze na zawsze [!]
Chce przestać płakać..
Chce zacząć się śmiać i zobaczyć jak to jest być szczęśliwym..
Mówią.. Marzyć to żecz piękna.. ale czasem nie realna..
Więc po co marzyć..
Czasem one są nie do spełnienia i my ludzie pogrążamy się w tych marzeniach myśląc, że kiedyś nadejdzie ten piękny dzień i pojade tam, tam i tam [!]
Ale w głebi serca wiemy, że tak naprawde może to nigdy nie nadejść.
MAtko jakie smęty :D