


Po istnym maratonie. Po tygodniach, w których dom służył mi tylko przez 5 godzin dziennie, żeby się wyspać. Po tym, jak M. widywałam tylko wracając w nocy kiedy już spał, albo rano kiedy jeszcze spał. Po wylanych łzach zmęczenia i braku wiary. Po tym wszystkim, miło jest uciąść na dupie, zobaczyć M., mieć czas i siły na rozmowę, położyć się spać, nie nastawiać budzika i nic nie musieć,
24/12/2015 23:45:05
15/10/2015 23:15:33
31/08/2015 16:36:27
10/05/2015 1:13:32
31/03/2015 12:30:52
01/07/2014 23:25:43
05/05/2014 1:18:46
16/04/2014 23:33:19
Wszystkie wpisy