Strasznie przytłaczajace dni, mnóstwo cieżkich powolnych godzin, sunących jak chmury w bezwietrzny dzień, jak pieprzone wielkie czarne chmury. W powietrzu czuć zaduch. Pot spływa zimną strużka po moich plecach. Znowu paraliżuje mnie strach, chociaż znam to uczucie, to mimo wszystko za kazdym razem zaskakuje z taką samą siłą. To strach pomieszany z tesknotą. Wiesz? Chce Cię zapamiętać. Tak zachłannie chce Cie pamiętać. Rytm Twojego oddechu, dotyk Twojej skóry, zapach szyi. Uśmiech... Boje się, ze z biegiem dni to wszytko wyleci z mojej głowy... Że wspomnienia zatrą się... Że z czasem kontury zaczną się rozmywać, a ty znikniesz... Tak bardzo sie boje...