Życie w świecie zakłamania i fikcji staje się coraz bardziej uciążliwe. Wszyscy wiedzą lepiej czego chcę i co powinienem robić. A przecież to co czynię, co robię to tylko i wyłącznie moja sprawa i absolutnie nikt nie powinien mi mówić jak mam żyć, jak wyglądać i co mi wypada. Ludzie, którzy mają tak nudną wegetację życiem tego nazwać nie można - że muszą żyć życiem drugiego są po prostu żałośni. Prymitywne i płytkie komentarze szeptane za plecami nie robią na mnie większego wrażenia. A jakich to ciekawych rzeczy mogę się dowiedzieć z tych śmiesznych insynuacji. Jest ich tak wiele, że można nimi obdarować co najmniej całą obsadę Mody na sukces. Ludzie wiedzą o mnie więcej niż ja sam. A co bardziej absurdalne wiedzą to ludzie, którzy zamienili ze mną raptem parę słów. Oceniają tylko pozory, zewnętrzną otoczkę, a nie prawdziwą wewnętrzną głębię i wielowymiarowość człowieka. Autentyczny człowiek nie jest płaski jak kartka papieru. Nie jest jednokolorowy. Jest tak barwny, że nie da się go osadzić w jakichkolwiek ramach czy standardach. Jest ponad to. Nie daje się zaszufladkować i ograniczyć przez niedorzeczne wymysły ciemnej masy. Ociemniali niech sobie żyją jak im każą i jak im wypada ale nie ja. Nie dam się zamknąć w jakimś chorym świecie.
Nadal nie daje mi spokoju pewna sprawa. Proste i głupawe szkalowanie innych. Nie zwracają uwagi czy to co mówią jest prawdą, czy krzywdzącą insynuacją. Słowa potrafią ranić i czynić większe spustoszenie niż atak nuklearny z Teheranu. Słaby człowiek może przez to zrobić coś głupiego, czego wszyscy będą żałować. Człowiek to nie jest prosta w obsłudze pacynka czy marionetka. To twór bardzo skomplikowany zarówno pod względem fizjologicznym jak i psychologicznym. Nigdy do końca nie poznamy siebie. Całe życie odkrywamy i poznajemy siebie samych więc jak ktoś inny może zrobić to w kilka chwil? No jak?
To po prostu jedna wielka fikcja.