Jeśli nie jesteś pierwszą miłością mojego życia - a nie jesteś - to powiem ci coś ważnego. Powiem to dosadniej. Bądź ostatnią miłością mojego życia.
Nigdy nie przypuszczałam, że może być bardziej.
Mocniej.
Silniej.
Że mogę kochać tak jak jeszcze nie kochałam.
Bo wydawało mi się, że przeszłam już przez wszystkie rodzaje zakochania.
A jednak teraz kocham tak, jak jeszcze nigdy.
Bo trafiłam na osobę, na jaką nigdy nie trafiłam.
Która uszczęśliwia mnie jak nikt przedtem.
I mam nadzieję, że jak nikt potem.
Jeśli można znaleźć związek idealny, to być może to jest właśnie ten moment.
I może nie zgadzam się z Tobą we wszystkim.
I prawdopodobnie jeszcze niejedną łzę wyleję z Twojego powodu.
A jednak pozwoliłam Ci poznać mnie do granic tak dalekich, jak nikomu, nigdy.
I pozwoliłam sobie być sobą w pełnym znaczeniu tych słów.
I skoro nadal mnie kochasz. Skoro nadal chcesz. Skoro wiesz o mnie rzeczy, których sama się boję. Których nienawidzę wypowiadać na głos.
Skoro zobaczyłeś moje łzy, ból, szczęście, spełnienie. Skoro poznałeś moje żądze i najskrytsze marzenie.
Skoro odkryłeś to, czego sama o sobie nie wiedziałam...
... To musisz być najwłaściwszą osobą na najwłaściwszym miejscu.
Nie pozwól mi znowu się złamać.
Stracić wiary w ludzi.
Stracić wiary w miłość.
Stracić wszystkiego co mieści się w moich ramionach.
Bo w zbyt wiele już zwątpiłam w życiu.
Nie chcę byś był zwątpieniem.
Przyjdą takie chwile, że będziemy mieć odmienne zdania i pokłócimy się, czy nawet będziemy podważać opinię drugiej strony. Przyjdą chwile, że moja miłość do ciebie wyciągnie na światło dzienne wszystkie moje skrywane lęki. Ale moja przysięga brzmi tak: cokolwiek by się działo, nigdy nie wyjdę z domu, dopóki się nie pogodzimy.