Oto kolejny mamut, tym razem part4... photo robione za czasów gdy byłem, "młody", kobitki za mną latały, cieszyłem się życiem i najlepsze lata mojego życia i prywatne opus magnum szczęścia z pewną kobietą miały dopiero nastąpić.
Dzisiaj napisałem kartkę świąteczną do rodziny mojej byłej kobiety. Ot, zwykły miły gest, mający na celu zakorzenić mnie pozytywnie w pamięci. Nie wiem czy powinienem, nie wiem czy robię dobrze... Pani K. nie odezwała się do mnie od ostatnich dni stycznia w ogóle....
Jak to moja madre wczoraj stwierdziła jeśli chodzi o ten temat: "nawet zwierzęta przemawiają ludzkim głosem w święta..." no cóż, czasami duma bierze górę u kobiet - dominatek.
Ehh przygnębia mnie myśl, że każdy mój kumpel teraz ma dziewczynę, a każda koleżanka chłopaka. Wszyscy są tacy szczęśliwi i czerpią z życia jak najwięcej wówczas gdy ja nie mogę. Najlepsze lata swojego życia powinienem mieć TERAZ! zdaję sobię z tego sprawę że mijają mi one bezproduktywnie i bez większych sensacji, przepełnione nudą i wewnętrznymi pamiątkami popełnionymi na serduchu. a ja nawet nie mam pieniędzy (czyt. pracy) na chociaż "wygodniejsze życie nieszczęśliwym". Sad but true... :(
Jest jeden taki utwór balladowy, który uważam osobiście za jeden z lepszych jakie słyszałem. Utwór takiego "naszego" krakowskiego bandu Virgin Snatch [url=http://www.youtube.com/watch?v=RU4h5Piq4LM]IT'S TIME[/url] który powala, i choć nie jest on jak to bywa u wielu wykonawców - o miłości, to morze smutku wlane w ten utwór za każdym razem przypomina mi to czego nie chcę już pamiętać.... (ale oczywiście nie zmieniłbym w nim ani nutki) Gorąco polecam!