sztukę kompromitacji opanowałam do perfekcji. nie ma to tamto.
jeszcze tylko 4 razy trzeba wstać do tej cholernej szkoły! 4. 4. 4. 4. cztery. czteeeeeryyy dni do upragnionych ferii <3 przewińcie czas, prooszę.
do skraju irytacji dopowadzają mnie pewne okoliczności. nie wiem jak długo wytrzymam. a najbardziej cierpi na tym moja familia. no trudno, ktoś musi oberwać i na kimś trzeba się wyżyć. pech chciał, że padło na nich. serio im współczuje. no ale w końcu 'miłoooość Ci wszyyystkoo wyyyybaaaaaaaczyyy' <śpiewająco> ;). nie moja wina, że nie mam co zrobić ze swoim ogromnym pokładem negatywnych emocjii. wgle ostatnimi czasy nie mam co począć ze sobą. moje wachania nastroju przechodzą same siebie.
ostatnio miałam powody do uśmiechu, szkoda że tych powodów ubywa z każdą sekundą.
źle mi.
w s z e c h b a j z e l