Przepraszam was, że się nie odzywałam, ale przez te kilka dni miałam straszne wahania nastroju... nie wychodziłam z domu, unikałam kontaktu ze wszystkimi ludźmi, ciągle płakałam, nie spałam w nocy i ogólnie czułam się bezndziejnie. Nie wiem co się ze mną stało... Ale jeśli chodzi o odchudzanie to idzie mi całkim dobrze. W piątek było 53 kg czyli tyle co na początku (chociaż myślałam, że będzie gorzej...), a dzisiaj jest 51 kg. Jutro już do szkoły... W sumie to nie wiem czy się cieszę. Z jednej strony będę zdala od jedzenia, a z drugiej jak pomyślę o nauce to robi mi się niedobrze... Chcę żeby ten tydzień minął jak najszybciej. Tyle sprawdzianów, kartkówek, masa zadań domowych... nie wyrobie się z tym wszystkim...