Przede mną nieznana mi przestrzeń, ciemność otacza mnie ze wszystkich stron. Wszystko wydaje się być takie obłudne, ale postanawiam iść przed siebie, jednocześnie bojąc się niekończącego się końca. Jest jakaś nadzieja, zauważam przed sobą złote światło, w głowie tworzy się myśl o ewentualnym mamidle, ale idę dalej. Nie ukrywam, ogarnia mnie strach, lecz z jednej strony wydaje się być on przyjemnym strachem. Owe światło przemawia do mnie: "Nie bój się, ja Cię wybawię". Czuję tak jakby wystawiało ramiona w moim kierunku, czuję ulgę. W pewnym momencie cała nadzieja, która gościła w mojej duszy uszła nagle w cień a ja się przewracam. Czuję tylko pełno zimnej i mokrej ziemi między moimi palcami a ciężkie łzy spadają na moją dłoń. Kiedyś ktoś powiedział, że jeśli chcemy ujrzeć szczęście musimy przejść przez drogę męczeństwa. Oto stoję przed obliczem cierpienia, nie daje mu wygrać, nie poddaję się, powstaję znów i idę dalej.
Inni użytkownicy: martamarta95logigomajapolakxdmaximuss11gorcziiiestbrbuziaczek0nemeziss89lebiega303356812
Inni zdjęcia: ;) patrusia1991gd;) patrusia1991gd659. naginiiiPeru Krzyż Kondorów zzachmur;) vullgarisKolorowy zawrót głowy judgafKSIĘŻYC sierp 6% i planeta WENUS xavekittyxWakacje juliettka79Na trampolinie nacka89cwaPrzy sobocie po robocie :) halinam