Nie mam siły na pisanie tej notki, coś jutro wymysle i edytuje ;)
A jednak jeszcze dziś coś napisze ;)
Czy opuścił Cię kiedyś ktoś, kogo kochałaś?
- Owszem. Zawsze ktoś kogoś opuszcza. Czasem ten drugi cię ubiegnie.
- I co wtedy zrobiłaś?
- Wszystko. Wszystko, ale to nic nie pomogło. Byłam strasznie nieszczęśliwa.
- Długo?
- Tydzień.
- To niedługo.
- Cała wieczność, jeśli się jest naprawdę nieszczęśliwym.
Każda cząstka mojej istoty tak była nieszczęśliwa, że kiedy tydzień minął,
wszystko się wyczerpało. Moje włosy były nieszczęśliwe, skóra, łóżko, nawet suknie.
Nieszczęście wypełniło mnie tak całkowicie, że nic poza nim nie istniało.
A kiedy nic już nie istnieje, nieszczęście przestaje być nieszczęściem,
bo nie ma go z czym porównać. I wtedy następuje kompletne wyczerpanie.
I wtedy to mija. Powoli zaczyna się żyć na nowo.
Uwielbiam ten fragment, jest taki prawdziwy jesli przeżyło sie prawdziwą miłosc... Moja milosc była jaka była ale spokojni mogę to nazwać miłością. Kurcze po okresie buntu, rozpaczy, płaczu, totalnego załamania, stracenia sensu życia, zabraniu powietrza nareszcie poczułam się wolna. Dziś tak naparwde mogę powiedzieć " jestem szczesliwa nawet jesli jego nie ma przy moim boku". Nareszcie mogę oddychać nie bojąc sie, że za chwile zabraknie mi powietrza. Nareszcie mogę zaangażować się w nowy zwiazek nie mając wyrzutów sumienia i wrażenia, że kogoś zdradzam.
Jak to z Izą dzis rozkminilismy ... " miłosc jest dziwna " robię postęp, bo już nie nawijam jaką to miłość nie jest dziwką
ogólnie mam wymienity humor, bo możliwe że ruszam na pielgrzymkę
I tyle na dziś, bo musze wstać o 7 ( jade do babuni ;*)
Tylko obserwowani przez użytkownika myrymyry
mogą komentować na tym fotoblogu.