Oto dalsza część historii. Pierwsza część znajduje sie w poprzedniej notce ;))
"Jesteś jeszcze?" Zapomniałam, żeby odpisać. "Tak. Jestem". Jestem... szczęśliwa. On wie, że go kocham. On mnie kocha. Czego jeszcze można chcieć? Chyba tylko gwiazdki z nieba ;)
Następny dzień był poniedziałkiem. Droga do szkoły potwornie dłużyła się; chciałam jak najszybciej się z nim spotkać. Natknęłam się na niego w szatni. Powiedział zwyczajnie "cześć" i wyszedł. Czyżby?... On mnie nie kocha! Wiedziałam. To było zbyt piękne. To nie mogło być prawdziwe. Przez wszystkie lekcje myślałam o tym, jak łatwo dałam się wkręcić. Do domu wracałam sama. Za towarzysza miałam tylko wyjący wiatr...
Do mieszkania weszłam automatycznie, nie myśląc, co właściwie robię. Siadłam przy oknie i starałam się zatamować potok łez napływających mi do oczu. Zadzwoniła moja komórka. Nie zwracałam na nią uwagi. I tak nie byłam w stanie z nikim rozmawiać. Zadzwoniła drugi raz. Hałas zaczynał mnie drażnić. Wstałam, by wyłączyć telefon. Zobaczyłam kto dzwoni. On. Odebrałam.
- Marta, wiem jak to mogło wyglądać, ale ja cię nadal kocham - odezwał się głos z wnętrza telefonu. - Przepraszam... - Ale ja płakałam nadal.
- Nie chcę cię znać! - wykrzyczałam.
- Marta... Uspokój się. Możemy porozmawiać. Wytłumaczyć sobie wszystko...
Rozłączyłam się. Dopiero później zdałam sobie sprawę co naprawdę zrobiłam. On chciał mnie przeprosić, a ja... Jaka była ze mnie głupia gęś! Teraz znów pozostaje mi czekanie. Czekanie na to, aż on mnie zrozumie.
Znów to samo. Znów muszę czekać. Próbowałam do niego zadzwonić, ale on nie odbiera. Wysyłałam sms'y. Nie odpisuje. Straciłam go. Tak zwyczajnie. Wiedziałam, że wszystko popsuję. Wiedziałam. Ale już taka jestem. Zawsze psuję to, co się dobrze układało. Straciłam to o czym marzyłam. Przez kilka pochopnie wypowiedzianych słów.
Przyszedł sms. Od... niego! Może wszystko da się naprawić. Może znów będziemy razem. Może... "Zerwałaś ze mną. Zakochałem się w innej dziewczynie. Między nami koniec". Łzy popłynęły wartkim strumieniem po mojej twarzy. Kapały na komórkę, podłogę. Nie miałam ochoty ich hamować, ani nawet ścierać z twarzy. Wtedy nic nie miało dla mnie znaczenia. Nadzieje prysła jak bańka mydlana. Tak po prostu. I co najdziwniejsze mimo, że on powiedział, że kocha inną, dla mnie nadal jest tym jedynym. Nadal go kocham. Nie mogę przestać o nim myśleć. Nadal traktuję go jak ideał. A on właśnie napisał, że kocha inną...
Nie wiem jak żyć. Nie ma już szans, żeby był ze mną. Już mnie nie kocha... Wszystko popsułam.
Inni zdjęcia: Pamiętniki z wakacji bluebird11:) dorcia2700:* patrusia1991gd19.7.25 inoeliaZiew Ziew ;) svartig4ldur... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24