cd.
Wykończona i obolała usiadłam na betonie. Dzwoniąc i tak nic nie słyszałam, a z sms'ów też niewiele się dowiedziałam, więc siedziałam i rozglądałam się za dziewczynami. Po jakichś 10. minutach dostrzegłam białą kurtkę Ani i tamteż się udałam. Będąc już w komplecie postanowiłyśmy udać się do wc i po coś do picia. Wbiłyśmy więc na Burn Stage gdzie Ada kupiła dwa Burny na współę. Wychodząc z tej dyskoteki jakiś koleś wpadł na Anie i połowa jej napoju sie rozlała, no ale cóż ;D Przystanęłyśmy przed owym namiotem, wypiłyśmy i poszłyśmy do toi-toi'ów, a tam... Andrzej z kolegami ;D Leży koleś na ziemi jak trup, kolega sprawdza czy żyje, a my stoimy i sie przyglądamy czekając na wolny tojtoj ;D
- Endrju, wstawaj, bo dziewczyny myślą, że jesteś pijany.
- Dziewczyny, on tylko udaje... On nic nie pił! ;D
Podniesli go, a że ledwo utrzymywał się na nogach - musieli go trzymać ;D
- No, widzicie? Nic mu nie jest. On tylko udawał, nic nie pił ;D
Pomogli mu wejść do tojtoja, a w międzyczasie ekipa Muse sprawdzała i ustawiała sprzęt. Zagrzmiał bas, a Endrju wypadł z tojtoja.
- To już?! Muse?!
Wszyscy w śmiech, a Andrzej leży i wstać nie może ;D
Uryczane ze śmiechu poszłyśmy na ten cały Muse. Obeszłyśmy tłum boczkiem po czym Ada wypaliła z pomysłem żeby pojejść bliżej. Stanowczo protestowałam, ponieważ plecy napierdalały mnie niemiłosiernie, ale wolałam już iść z nimi niż zostać sama. Stanęłyśmy niedaleko sceny, z boku, więc trochę luzu było. Obok nas jacyś zagraniczni faceci coś jarali, a że już po chwili wdychania tego dymu zaczęły nas boleć głowy, to przesunełyśmy się do przodu, gdzie stanęłam tuż za wysokim, przystojnym chłopakiem *,*. Po jakichś 40. minutach nareszcie wyszli chłopaki z Muse i tłum wraz z Adą oszalał, a ja stałam i ze dwa razy może przyklasnęłam. A nareszcie, ponieważ chłopak w czerwonej bluzie stojący przed Adą miał chyba dość tego, że ktoś dźga go palcem w plecy i obdarzył Ade morderczym spojrzeniem - niesłusznie oczywiście ;D Mimo tego, że koncert P!ATD minął zbyt szybko, oraz tego, że już nie zdołałam zobaczyć się z Dziką Kuną postanowiłam jak najlepiej dokończyc ten dzień, więc zaczęłam bawić się i skakać wraz z tłumem. Po paru piosenkach Gaba powiedziała żebym sie odwróciła i spojrzała na dziewczynę, która stała za dziewczyna, która miała bluzkę w czerwono/białe paski. Odwróciłam się i ujżałam dziewczyne lekko kiwającą się z zamkniętymi oczami. Wyglądała jakby spała, ale chyba po prostu się zajarała, bo stała obok facetów, o których wspominałam wyżej ;D Później, podczas jednej z piosenek tłum coś krzyczał wraz z zespołem, a nie chciałam być gorsza, więc dopytałam sie Ady o co kaman i już następnym razem darłam się ze wszystkimi SUPERMASSIVE BLACK HOLE ! Już nie pamiętam czy to było przed czy po, ale zaczęli grać Undisclosed Desires* na której miała dokonać się akcja z latarkami. Słyszałam o niej, ale jakoże nie należe do fanów Muse nie brałam, chociaż później trochę żałowałam, bo fajnie to wyglądało i mogłoby być ich więcej. Zapalniczki też nie miałam, więc pozostało mi tylko się kiwac wraz z innymi. Na Plug In Baby* ludzie coke wypuścili mega balony z jakimiś papierkami w środku i logiem płyty (?), które każdy chciał dotknąć i popchnąć dalej, bardziej niż balony i kondomy, które latały nad tłumem przez cały kncert ;D Gdy zagrali ostatnią piosenkę i zeszli ze sceny tłum domagał się bisu krzycząc nazwę zespołu, a ja chciałam już usiąść, bo stóp nie czułam, a że nikt nie ruszał się z miejsc tylko krzyczał, to nie pozostawało mi nic innego jak krzyczeć. Nie darłam się jednak tego co wszyscy. Byłam oryginalna i krzyczałam Panic! ;D Oczywiście wyszli na bis i zagrali wyczekiwaną przez wszystkich otaczających mnie Hysterie. Ada wpadła w zachwyt jak z resztą chyba wszyscy. Spojrzałam na Gabę, Gaba na mnie, wzruszyłyśmy ramionami i zaczęłyśmy klaskać i skakać ze wszystkimi ;D W tym miejscu chciałabym pozdrowić chłopaka w bluzce w kratkę z kręconymi czarnymi włosami spiętymi w kucyk, który zagłuszył Matt'a i nie słyszałam nic prócz jego wykonania Hysterii ;D Koncert udany, ale poza 'Dziękujemi' nie było większego kontaktu z publiką. Nie mniej jednak wybawiłam się. Fanką nie zostałam, ale niektóre piosenki wpadły mi w ucho i z sentymentem teraz ich słucham. Nie nagrałam żadnego filmiku, ponieważ wolałam się bawić, a od czego mamy YouTube. Kiedy zwijałyśmy się do wyjścia z tłumu na niebie pojawiły się fajerwerki. No ale to były takie fajerwerki, że w życiu piekniejszych nie widziałam... Cudowne zakończenie tego najlepszego w życiu dnia. Później oczywiście standardowo toi-toi i do wyjścia. Wydostanie się stamtąd nie było wcale takie łatwe i przyjemne wraz z 45. tysiącami ludzi. Idąc już w sronę świateł na przejściu zatrzymałyśmy się po coca-cole, którą rozdawali. Pogo w porównaniu z tym co się działo tam, to nic ;D Naszą bohaterką została Ada, która wyrwała komuś colę i zgasiłyśmy troszkę nasze pragnienie. Gdyby nie pełno policji, to może dostałybyśmy się na stację wcześniej, a tak, to musiałyśmy przejść przez pasy, które wydawały się być dla nas w odstępie nie do pokonania. Stopy bolały niemiłosiernie. Gdy już tam dotarłyśmy rzuciłyśmy się za wszystkimi po coś co rozdawali, a że było ciemno, to myślałyśmy, że jest co cola. Niestety był to tylko żel pod prysznic dla mężczyzn AXE ;DD Rozstałyśmy się z Gabą, po którą przyjechała siostra i we trójkę poszłyśmy na stację. Na stacji zapłaciłyśmy za pustą już prawie butelkę Ice Tea i usiadłwszy na krawężniku słuchając Panic! At The Disco czekałyśmy na tatę Ani. Przyjechał w expresowym tępie i po trzeciej wysadził nas pod domem Ady. Wykończona, ale jednocześnie zachwycona padłam na łóżko. Wciąż nie mogłam uwieżyć w to co widziałam. Ada puściła 'Undisclosed desires' Muse na przemian z 'I write sins not tragedies' P!ATD, a ja poszłam wziąć upragniony prysznic. Później poszła Ada, a ja chciałam napisać chociażby na Twitterze jak było zajebiście, ale nie mogłam ubrać tego w słowa. Pogadalyśmy jeszcze i poszłyśmy spać. O dziwo wcześnie wstałyśmy, zjadłyśmy śniadanie, posłuchałyśmy owych piosenek, po czym przyszła pora na zebranie się do domu. Jadąc rowerem oczywiście puściłam sobie Panic!ów, a będąc już w domu musiałam wszystkim wszystko opowiedzieć, a dalej nie wierzyłam w to, co działo się poprzedniego dnia. Było cudownie.