Wreszcie piękna pogoda, wkońcu można wyjsć na spacer,
siedzimy sobie z kacperkiem jak dziennie sami w domu.
Misiu lezy na lezaczku i krzyczy na Kubusia tak że słychac go w całym domu.
Zjada swoje paluszki myslac ze poleci z nich mleczko.
Coraz wiecej chce siedziec chociaz marnie mu to jeszcze wychodz,
ale co tam mame trzeba wykorzystywac, niech mnie trzymie.
24 chrzciny, chrześni wybrani, szykuje sie WIELKA impreza na 20 osób..