Ten oto towarzysz jakoś nie chciał mnie wypuścić dzisiaj z domu... <3
Korepetycje jednak czekały.
Matematyka to najgorsza rzecz na sobotnie przedpołudnie.
Wczoraj targi edukacyjne, ciągłe jedzenie i beka życia.
I na nowo pomieszały mi się plany po maturze :)
Dzisiaj męczące robienie faworków z mamą,
a teraz zabieram się za poprawianie prezentacji ustnej.
Bibliografia też czeka aż się nią zajmę,
ale jedyne co potrafię to usiąść nad nią i rozpłakać się z bezradności.
Najgorzej...
And is it too much to ask for every Sunday?
If I were radical and every other day to start.