Tak na zmianę. Już mnie nie będzie, ani moich twórczych wypocin.
Zajrzałam do lodówki w celu wrzucenia czegoś na ruszt. Oczywiście lodówka raczej pełna. Moge przebierać. Tylko niech mi ktoś pomoże. Zawsze chcę czegoś czego w niej nie ma. Choć nie wiem czego chcę, to i tak patrząc na produkty wiem dokładnie, ze nie mam zamiaru spożywać obecnie znajdujących się zapasów jedzenia.. ;)
Dostrzegłam puszkę kukurydzy. Ale głosik we mnie powiedział mi, że wyjątkowo już nie mam ochoty na złote ziarenka, więc chwilowo mnie to odrzuciło. Jednak na przekór temu końce palców dotknęły zimnej puszki. Otworzyłam i wzięłam łyżeczkę. Nabrałam całą i zapakowałam. Przegryzłam, przełknęłam i stwierdziłam, że tego mi właśnie trzeba było. No tak. Więc spałaszowałam puszkę kukurydzy, następnie nabrałam makaronu na talerz. Usmażyłam go z wielką ilością sera żółtego i zalałam magą. Usiadłam przed monitorem i zanim wzięłam jakikolwiek kęs swojej kolacji po 22 zdążyłam zresetować komputer chyba z 5 razy ! Przez tę sytuację oczywiście nerwy skoczyły na max. Kiedy tylko włączył się i chwilowo działa (nie zapeszając) wzięłam kilka widelców. Później przeżuwałam już tylko roztopiony i usmażony serek żółty, który bardzo skrupulatnie wybierałam z talerza zostawiając na nim sam makaron. Jakbym nie mogła nałożyć samego sera żółtego na talerz zamiast tego makaronu, którego i tak zjadłam tyle co kot napłakał... :)
No ja to jestem gigant..
;)
Nocka zapowiada siebardzo długa. Zamierzam zainstalować gry pożyczone od brata i spędzić romantyczną pełną emocji grę przed monitorem. A co ! Wlno mi ;) Tym bardziej, że już nei pamiętam kiedy grałam w Gothica, Simsy, Alone in the dark, itp... a może GTA odpalę.. ehh, podoba mi się ten plan ;)
Kocham Cię !
..