poniewaz to było tylko kilka ujęć po obiedzie, które i tak były zarezerwowane dla mnie i mojego męża a nie dla naszej trójki.
Było bardzo gorąco, dla Synka to był bardzo męczący i stresujący dzień, ponieważ było dużo obcych dla niego osób, dużo tego dnia jeździliśmy autem i mieliśmy jeszcze przed sobą ponad 2 godzinną jazdę autostradą, bo następnego dnia mieliśmy samolot do Tunezji.
Nie jestem matką sadystką i wolałam by moje dziecko biegało swobodnie ubrane, a nie kisiło się w garniturze czy w idealnym stroju przez cały dzień tylko dlatego, że mam kapry, by moje dziecko na zdjęciach było wypacynkowane, to nie miało najmniejszego sensu.
Wystarczy, że w kościele był w garniturze, a tuż po wyjściu wskoczył w swoje ulubione "szmatki" i czuł się o niebo lepiej.
Przy obiedzie cały się pobrudził i oblał sokiem, po obiedzie biegał chwilę po dworze (jak wyżej na zdjęciu) i wytarzał się w trawie, więc powiedz mi jaki ma sens męczenie dziecka by było w takich sytuacjach czyste i pod krawatem? Dziecko ma być szczęśliwe, a nie czyste... :)
01/07/2015 12:48:27