No tak, zdjęcie jeszcze sprzed ponad 2 misiecy i obydwoje zdążyliśmy się zmienić.
Wyglądem jak i charakterem.
Wygląd-wiadome. A charakter? Nasze zachowania, nasze podejście do życia, do różnych spraw, na które wcześniej mielismy wrzucony luz. Teraz jest zupełnie inaczej. Wspólne mieszkanie. Każdy dzień razem. Każda noc obok siebie. Każdy wspólny poranek. Wszystko teraz jest wspólne. Sami dla siebie. Bez osób trzecich, bez nikogo. To taki fascynujące, kiedy robimy cokolwiek, a przykładamy siędo tego idealnie. Wszystko, co robimy, robimy właśnie dla siebie. Wiele nauczyliśmy się przez ten czas. Zdążyliśmy wiele przeżyć razem.
Tyle zawsze nas łączyło,a jednak przez tyle lat wciąż nie mogliśmy być razem. Ten okres czekania był dla Nas tak naprawdę najtrudniejszy. Wtedy nie czuliśmy swego dotyku. Nie zasmakowaliśmy nawet słodyczy naszych ust. Nie czuliśmy siętak naprawdębezpieczni na tym świecie, bo byliśmy osobno. Nie mogliśmy być sobą, bo jak? Kiedy tak naprawdę nie mieliśmy ani odwagi ani czasu. Chociaż czas na miłość jest zawsze, tylko Nam ciężko było się do tego przyznać, że cały czas gdzieśw sercu była ta Nasza wspólna miłość.
Niewinne zakochanie, które tak naprawdę różniło się od tych nastoletnich miłości. Miłość tak naprawdę od pierwszego wejrzenia. Z czasem nabrała barw. Nabrała temperatury. To nie jest tak, że wymyślam. Ale od kiedy pierwszy raz Go zauważyłam. Kiedy pierwszy raz zaczepił mnie ponad 6 lat temu, od tamtej pory cały czas o Nim myślałam. Ale nasze drogi krzyżowały siętylko na chwilę i szybko szły każda w innąstronę. Każde z nas miało swoje prywatne zycie. Każde z nas miało jakieś swoje doświadczenia. Każde z nas choć osobno, miało tak naprawdę wspólne uczucie do siebie. I to było najpiękniejsze z tego wszystkiego.
To, co jest najpiekniejsze, to fakt, że kiedy opowiadam innym ludziom naszą historię, wszyscy odpowiadają jednogłośnie, że to książkowa czy filmowa miłość. Taka wymarzona, taka wysniona. Owszem tak jest. Teraz kiedy dojrzałam do miłości, kiedy dorosłam jestem pewna siebie, jestem pewna jego. Jestem więcej niż pewna, że to przetrwa. Tylko musmi trwać w tym razem. Wspierać się tak jak robimy to teraz. Czasem siępokłócić i dać sobei po razie, hi hi. Ale po każdej burzy wychodzi słońce-i tego powinniśmy siętrzymać. Ponad to, nie możemy zapomnieć, że nie działamy teraz w pojedynkę. Teraz już nie. Jesteśmy jednąduszą w dwóch ciałach.
A on jest dla mnie czymś niezbędnym do zycia. Jest jak kropla wody dla spragnionej rośliny na gorącej pustyni. Jest jak chłodny cień drzewa, który daje ukojenie podczas upalnych dni. Jest jak szalik, kurtka, rękawiczki i czapka w mroźne zimowe dni. Jest jak słońce, które ogrzewa i daje światło. Jest jak ktoś wyjątkowy. Jak mój pluszowy miś, do którego kiedyś tuliłam się, gdy czegoś siębardzo bałam. Gdy tuliłam się, kiedy zasypiałam. Jest dla mnie wszystkim, co najlepsze na tym świecie. Nie dobre, nie takie sobie, nie przynoszące korzyści. Jest kimś najważniejszym i NAJLEPSZYM , co mogło mnie spotkać w moim zyciu.
On sam jest dla mnie, jak dom, w którym mogę sięskryć. Dom, w którym żyję. Dom, w którym czuję się bezpiecznie. Czuję się rozumiana. Czuję sie kochana. Czuję się sobą. Jego dłonie stranowią dach nad głową. Jego ciało to ściany. Oczy to okno przez, które patrzę na świat. Usta stanowią swoistego rodzaju ogrzewanie. A fundament? Fundamentem jest Jego serce. Umeblowanie? A po, co komu umeblowanie w tak pięknym domu?! No, po co?
Na dobre zamieszkałam w Jego sercu. Tego się nie wie. To się czuje.
Nie brałam więc swoich gratów, bo po co? Wprowadziłam się do Jego serca, bez wrzucania tam niepotrzebnych mebli, czy wyposażenia. Po co, skoro On daje mi wszystko, co tak naprawdę potrzebuję.
Aranżacją wnętrza zajęliśmy się wspólnie.
To jest tak, że kiedy spojrzałam mu w oczy - wiedziałam, że to On.
Słyszałeś Miniu?! Wiedziałam, że to Ty.
Użytkownik mokiki
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.