Telefon dzwoni. Żora idzie i odbiera:
- Dzień dobry, masarnia.
- Aaa, to przepraszam bardzo...
Robimy sobie jaja i dzwonimy na telefon oddziałowy, po czym się rozłączamy - wkurzamy w ten sposób telemaniaków, co siedzą ciągle przy telewizorze. Gilu do mnie:
- Ej, weź zadzwoń i powiedz "Ja do tej dupy z ósemki...".
Ej no, dupa niezła, ale następnego dnia się okazało, że w ósemce jakieś dziadki leżą. Cholera.
Gilu dał numer na oddział swojemu koledze i powiedział, zeby zadzwonił i zapytał... wiecie, o kogo. No i dupa, nic... Następnego dnia, z rana - kolega dzowni do Gila i mówi, że dzwonił wiele razy, zeżarło mu trzy dychy. I wyszło na to, że te cwaniaki od telewizora się połapały i nie odłożyły dobrze słuchawki.
Zdjęcie za niedzielę.