photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 27 MARCA 2017

Na łóżku rozwalone notatki, zegar tyka, przez okno wpada wiosenne słońce i słychać śmiechy dobiegające z boiska na moim studenckim osiedlu.

 

Mam wrażenie, że przeraziła mnie dorosłość i wpadłam w jakieś bagno, które z każdą sekundą wciąga mnie coraz bardziej, aż martwieją mi wszystkie części ciała: nogi, bo nie mogę się ruszyć, ręce, bo nie potrafię się do niczego zabrać, serce, bo straciłam zapał do całej pracy, mózg, bo nie chcę już o tym myśleć...

 

Studia w Polsce nie są gwarantem lepszego życia. Za wcześnie trzeba podjąć decyzję co chcesz robić w swoim życiu. Lepiej nie ujmę tego w słowa niż Adaś Miauczyński: "Co za ponury absurd... Żeby o życiu decydować za młodu, kiedy jest się kretynem?". Ja wcale nie wiedziałam co chcę w życiu robić i dalej nie wiem, a kończę kurwa studia. Ogarnia mnie paraliż w działaniu, kiedy widzę znajomych czy rodzeństwo jak boryka się ze znalezieniem pracy po uczelni. Ani nie zamierzam wracać na garnuszek rodziców, ani zostać w mieszkaniu bez pieniędzy z zaciągniętym kredytem jak jebany bankrut.

Wpadłam przez przypadek na rollercoaster i teraz jadę, pędzę, lecę, czując ten szaleńczy pęd i widząc przed sobą przepaść. 

 

Nic dziwnego, że psychika mi się zbuntowała, najzwyczajniej w świecie odmawiając posłuszeństwa. Od kilku miesięcy nie jestem w stanie zdać egzaminu przygotowującego mnie finalnie do zakończenia studiów.

 

Niektórym jest łatwiej. Mieszkając u rodziców w wielkim mieście nie musisz martwić się o koszty własnego utrzymania, spania czy jedzenia. Nikt cię z własnego  domu nie wyrzuci. Owszem, mogą mieć do ciebie pretensje, że jesteś życiowym nieudacznikiem, ale na pretensjach się skończy. I niekoniecznie muszą mieć miejsce.

 

Można podjąć się kolejnych studiów, by uniknąć życia dorosłego i jeszcze się pobawić w trybie "jestem-już-dorosły-ale-nie-muszę-podejmować-poważnych-decyzji". Tylko ile można zmiatać problem pod dywan? Co uciecze, to się nie odwlecze.

 

Nie chcę żyć jak Adaś Miauczyński w "Dniu Świra". Egzystencja nie interesuje mnie w najmniejszym stopniu. Egzystowałam już i tak za długo.

 

"Boję się nocy. Raczej nie to, nie mogę położyć się spać. Mimo, że jestem zmęczony i senny, jakiś niepokój ściskający serce, że jak to, to już koniec dnia? Już się nic dzisiaj nie zdarzy?"

 

"Boję się rano wstać, boję się dnia, codziennie rano boję się otworzyć oczy, ze strachu przed świtem, zupełnie nie wiem, co zrobić z nadchodzącym dniem. No nie mogę. (O, kurwa! W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego). Mam niby jakieś obowiązki, a przecież pustka, jakby zupełnie nie miało znaczenia czy wstanę czy nie wstanę, czy zrobię coś, czy nie zrobię (ja pierdolę), higiena, jedzenie, praca, jedzenie, praca, palenie, proszki, sen. (Ja pierdolę, kurwa)."

 

"Nie, no to nie do wiary. Nie, to być nie może. Osiem lat podstawówki, cztery liceum. Potem pięć, bite, studiów, dyplom z wyróżnieniem, dwadzieścia lat praktyki, i oto mi płacą, jak by ktoś dał mi w mordę. Ja pierdolę, kurwa! O, bracia poloniści, siostry polonistki, sto trzydzieścioro było nas na pierwszym roku. Myśleliśmy, że nogi Boga złapaliśmy, że oto nas przyjęto do szkoły poetów. Szkoła poetów, Dżizus, kurwa, ja pierdolę! Przez pięć lat stron tysiące, młodość w bibliotekach. A potem bida, bida i rozczarowanie!".

 

A teraz zabieram się do roboty z ciężkim sercem. 

Nie wiem kurwa, może mnie magicznie oświeci jak cel questa w jakiejś grze i znajdę idealną pracę.

Nie wiem kurwa.